Prawdziwe historie: Od szoku do szczęścia
Moje życie nagle legło w gruzach, ale jestem szczęśliwa. Z tygodnia na tydzień udowadniam sobie, że nadaję się na matkę. Przeczytaj historię Iwony.
- Iwona Dycha/praca konkursowa
27 kwietnia 2014
W dniu urodzin w ramach prezentu zrobiłam test. Nie miałam odwagi patrzeć. Dwie kreski wyczytałam w Jego oczach. Szok, przerażenie i milion myśli. Nowa praca, walka o awans, mieszkamy razem dopiero od 3 miesięcy. Znamy się od roku. To nie możliwe... Płacz i zgrzytanie zębów. Życie legło w gruzach. Gdyby wśród moich dobrych znajomych zrobić ankietę, czego bym nie chciała najbardziej na świecie, odpowiedzieliby jednogłośnie: dziecka! Uspokaja mnie myśl, że zdarzają się pomyłki, złe testy, wczesne poronienia. Koniec świata. A czerwone od płaczu oczy trzeba zamalować do pracy.
7 maja 2014
HCG potwierdza ciążę. USG również. Lekarz mówi: tu prawdopodobnie rozwinie się płód. I pokazuje coś na monitorze, czyli tak jakby tam jeszcze nic nie było. Znowu płacz, obwinianie całego świata. On przypomina, że nie mamy już po 20 lat, tylko 10 więcej i dzieci to nie taka tragedia. Chyba się cieszy, co mnie jeszcze bardziej irytuje. Mam ochotę cofnąć czas.
20 maja 2014
Boję się dotykać brzucha. Jakby nie należał do mnie. Boje się, że dotknę go i nagle mnie zaczaruje. Widzę oczami wyobraźni rozstępy, dodatkowe 20 kg, obwisłe piersi. Boję się, że nie pokocham tego dziecka. Śmierdzą mi perfumy w sklepie i na ludziach.
25 maja 2014
Udowadniam sobie, że nie nadaję się na matkę. Na argument, że jestem za młoda, On się tylko śmieje. Kolejne USG. Serduszko bije jak szalone 148 uderzeń na minutę, a płód wygląda jak chomik. Nie płakałam ze wzruszenia. Ale też i nie płakałam z nieszczęśliwości. Po USG poszliśmy na lody.
1 czerwca 2014
Karta ciąży założona. Formalnie i państwowo jestem w ciąży. To brzmi jakbym nie mówiła tego o sobie. Stwierdzenie "jestem w ciąży" jeszcze nie funkcjonuje w moim słowniku. Postanowiliśmy powiadomić przyszłych dziadków. Potraktowałam to jak przykry obowiązek. Nie rozpiera mnie szczęście. Ale dotykam już brzucha bez strachu, że mnie "zaczaruje". On mówi, że tam bije serce.
15 czerwca 2014
Zaczyna się. Mdli mnie. Jakbym mogła, spałabym 23 godziny na dobę. Płakałam pół dnia, bo okazało się, że sukienka się na mnie nie dopina. Nie pierwsza taka tragedia w moim życiu, ale uruchomiły się zapasy niewypłakanego żalu. On wrócił z pracy i przytulał.
25 czerwca 2014
To, co było chomikiem na ostatnim USG, ma teraz głowę i 4 kończyny. Niesamowite... Mały ludź. Dziwne uczucie.
27 czerwca 2014
W nocy obudził mnie strach. Pół nocy nie spałam, myśląc, czy wszystko jest dobrze. Czy jest zdrowy ten mały ludzik? Czy jeszcze jakieś badania powinnam zrobić? Dawno nikt mi tyle nie zaprzątał głowy.
8 lipca 2014
Szpital. Jakieś plamienie. Strach mnie sparaliżował. Ale nadal nie wiem czy wolałabym, żeby ten chomik był, czy żeby go nie było.
9 lipca 2014
Wszystko dobrze. Wielka ulga.
15 lipca 2014
Lato w pełni. Nic nie mogę jeść. Chudnę. Ciągle robię jakieś badania. Ciągle chciałabym być podłączona do ultrasonografu. Ciągle chciałabym słuchać, czy bije chomikowi serce.
11 sierpnia 2014
Chłopiec! On pękł z dumy. I chyba nadal pęka. To już nie chomik. To SYN. Wszystkie kostki zbadane, nereczki, serducho. Wszystko kompletne, na miejscu. Rozmiar buta prawie 3 cm. Ale szczęście. Poszliśmy na lody.
[CMS_PAGE_BREAK]
15 sierpnia 2014
Znowu szpital. Duże krwawienie. Strach, płacz, panika. Już wiem, że mimo strachu i niechęci bardzo go chce. Mimo tego, że panicznie się boję wszystkiego, co związane z ciążą, porodem i posiadaniem dzieci, czuje ulgę po USG, gdy okazuje się, że jest dobrze. Głaszczę się po brzuchu i wysyłam mu dobre myśli. Zastanawiam się, jakby to było, gdyby nie On. Gdyby nie jego wsparcie i opanowanie. Dobrze, że jeśli już mam mieć dziecko to akurat z Nim.
28 sierpnia 2014
Stan błogosławiony to wymioty, krew z nosa, omdlenia, zadyszka. Kupiłam pierwsze małe ubranko. Takie rajstopy na szelkach. Już wiem, że to śpiochy. A takie bez rękawów i nogawek to body. A śpiochy z rękawami to pajacyk. Dumna jestem z nabytej wiedzy. Jedziemy na krótkie wakacje. Do tej pory gorąca plaża i temperatura 40 stopni w cieniu to był mój żywioł. Teraz słabo mi przy 25. Kierunek - bliskie południe. Parę dni temu poczułam bulgotanie w brzuchu, ale dziwne. Dziś się powtórzyło. Różne rzeczy w brzuchu czułam łącznie z motylkami, ale to nowy rodzaj doznań. Jak koleżanki zasugerowały, że to ruchy dziecka, przeszedł mnie miły dreszcz. A więc to jest to... Teraz czekam na instynkt macierzyński.
10 września 2014
Jestem w ciąży już od dłuższego czasu, a nadal łapię się na tym, że zaskakuje mnie rosnący brzuszek.
19 września 2014
Jestem dumna z tego brzucha. Śni mi się córka. I lekki poród, którego boję się jak cholera.
22 września 2014
Przybieram na wadze. Powoli, ale sumiennie. I szok, wcale nie przytyłam 20 kg. I nawet perspektywa karmienia piersią nie jest już kosmicznie odległa.
6 października 2014
27 tydzień ciąży. Teraz już tak odmierzam moje życie. Jeszcze nie przywykłam do myśli i świadomości, że w styczniu wprowadzi się do nas zupełnie nowy człowiek. Jego rzeczy będą się walać po mieszkaniu, będzie lokatorem na równi z nami i tak przez wiele kolejnych lat. Słucham jego ruchów. Przeglądam maleńkie ubranka, czapeczki i rękawiczki. Z ciekawością zastanawiam się, jaki będzie miał kształt ust, kolor oczu. Czy będzie bardziej podobny do mnie czy do taty. Będziemy czyimiś rodzicami. Poważna sprawa.
14 października 2014
Oglądam w internecie newborn baby i wyobrażam sobie jak moje dziecko będzie wyglądać. Z filmików wnioskuję, że niemowlaki nie wiedzą, że trzeba trzymać język w buzi i robią miny, gdy chcą kupę. Ciekawe, kiedy z tego wyrastamy. Kiedyś, nawet nie tak dawno, w czasach przedciążowych czasem oglądałam filmiki z porodów, aby upewnić się, jakie to nieludzkie i obrzydliwe. Teraz, widząc poród, płaczę. Nie ze strachu, ale tak się wzruszam tym widokiem. I sama zastanawiam się nad tym momentem, kiedy pierwszy raz popatrzę mu w oczka. Babcia Ania szaleje, robi zakupy. Miło. Tata? Myślę, że się sprawdzi.
19 października 2014
Patrzę codziennie na brzuch. Rośnie na moich oczach. Nadal rusza się jak obcy w horrorze. Coraz bardziej się niecierpliwię. Chciałabym go już zobaczyć. Nie mogę się doczekać. Przy tym wszystkim nie pamiętam, jak to jest, kiedy dobrze się czuję. Trudno mi oddychać, ciężko mi siedzieć. Kręci mi się w głowie na spacerze. Czuję się trochę jak niepełnosprawna. Już dawno nie myślałam, że lepiej gdyby go jeszcze teraz nie było. Teraz już tylko czekam. Wyobrażam sobie moment, kiedy spojrzymy sobie w oczy. I on mnie zobaczy. Zobaczy, jak wygląda jego mama. Bo teraz będę mamą a On będzie tatą. Ale to brzmi... dumnie, fajnie. To chyba instynkt.
21 październik 2014
W nocy wszystko wydaje się większe. Większy strach o wszystko, większy niepokój o abstrakcyjne sprawy i o te bardziej rzeczywiste. Nie jest łatwo w nocy dwie godziny walczyć z tym koszmarem. Dziecko kopie, On śpi, a mną targają lęki, strachy, niedomówienia.
29 października 2014
Jak można tęsknić za widokiem kogoś, kogo się nie widziało nigdy na żywo? Dużo czasu spędzamy na rozmowach o tym, jaki ten nasz syn będzie. Miło mi o tym myśleć.
6 listopada 2014
32 tydzień ciąży. Rosnę w siłę. Mały ma pyzate policzki, ale nie wiem, do kogo jest podobny. Głowa w dół, gotowy do porodu za osiem tygodni. Czasem martwię się, że może finansowo nie damy rady. Paraliżuje mnie myśl, czy będzie zdrowy. Lubimy rozmawiać, gdzie pójdzie do przedszkola, podstawówki i gimnazjum. Szkoła rodzenia to nie nauka oddychania i przewijanie laleczek, a słuchanie o odchodach porodowych i wyglądzie krocza po nacięciu. On znosi to dzielnie.
7 listopada 2014
Moje małe, jędrne i figlarne piersi przemieniają się w mlekodajne piersi Matki Polki Karmiącej. Jestem szczęśliwa. Jesteśmy szczęśliwi.
Praca Iwony nadesłana na konkurs na historię ciążowo-porodową (edycja listopadowa).