Zrobiłam kolejny, trzeci test ciążowy. Pojawiła się niewyraźna druga kreska. Zrobiłam czwarty test ciążowy i pojawiły się wyraźne dwie kreski.
Umówiłam się na wizytę do ginekologa, potwierdził, że jestem w ciąży, w 5 tygodniu. Wyznaczył mi termin porodu na 30 lipca 2014 r. Przez całą ciążę czułam się dobrze, co prawda miałam przez parę dni mdłości, ale dało się to wytrzymać. Pięć tygodni przed terminem porodu wylądowałam w szpitalu na obserwacji, ale to był fałszywy alarm, więc po trzech dniach wróciłam do domu.

Reklama

Nie pij dużo, proszę

26 lipca były imieniny babci mojego męża. Solenizantka poczęstowała nas tortem, był bardzo smaczny. Miałam ochotę na dokładkę, po zjedzeniu jej zażartowałam: "Teraz mogę rodzić". Późnym popołudniem zrobiono grilla, pozwoliłam mężowi się napić piwa, ale poprosiłam, by robił to z głową, pamiętając, że poród już blisko. Niestety nie posłuchał mnie.
W nocy, o 2.30, zaczęły mi odchodzić wody płodowe. Obudziłam męża, mówić: "Zaczyna się". Zadzwonił po kolegę, sam był jeszcze pijany. Ale kolega był jeszcze w pracy i nie mógł przyjechać. Mąż chciał mimo swojego stanu zawieźć mnie na porodówkę, ale nie zgodziłam się. Sama usiadłam za kierownicą, a mąż po stronie pasażera.

Poród

Do szpitala było 20 km, wody wciąż się sączyły. Gdy dojechałam pod szpital, zaczęły się bóle. Zrobiono mi badanie i okazało się, że rzeczywiście zaczął się poród. Położna powiedziała mężowi, by pojechał do domu pojechał i wrócił o 10.00.
Była 8.00 skurcze były coraz mocniejsze, a o 9:30 było już nie do wytrzymania. 0 10:00 nasza córeczka, Magdalenka, była już na świecie.
Tak wyglądała moja ciąża i poród. Córeczka ma obecnie 4 miesiące. Jest moim największym skarbem.

Reklama

Praca nadesłana przez Joannę na konkurs "Prawdziwe historie ciążowo-porodowe" (edycja listopadowa).

Reklama
Reklama
Reklama