Prawdziwe historie: To będzie dziewczynka!
Od samego początku czuła – ba! – wiedziała, że urodzi dziewczynkę. Koniec i kropka! Przeczytajcie opowieść Ani, mamy małej Mai.
O ciąży i porodzie opowiada Ania Paterka.
Przeczucie, trzęsące się ręce, dwie kreski na teście... Kolejny test, tak dla pewności. I znów dwie kreski... Będę mamą po raz drugi! Tyle lat czekałam na ten moment. Tak bardzo pragnęłam poczuć ruchy maleństwa w brzuszku. Tak mocno chciałam tulić je w ramionach... I teraz to wszystko się stanie!
Mojemu ukochanemu nie musiałam nic mówić. Maciek spojrzał mi w oczy i powiedział tylko: „Jesteś w ciąży”. Wszystko zepsuł, bo to ja miałam uroczyście przekazać mu nowinę. Musiałam mieć ciążę wypisaną na twarzy! „Tak, będziesz tatą, kochanie – powiedziałam, a później rozbeczałam się tak jak na przyszłą mamę przystało. – „To będzie dziewczynka” – tak jakoś mi się powiedziało.
Podyskutuj: Jak powiedzieć najbliższym o ciąży?
Koniec i kropka!
Po USG usłyszałam od męża: „No, Anka, jesteśmy w ciąży!” „Tak, to już wiem – odparłam. – A ta malutka Kropeczka na ekranie to nasza córeczka. Koniec i kropka!”. Pani doktor tylko się uśmiechnęła.
Brzuszek rósł, a wraz z nim rosły inne części mojego ciała, zupełnie jakby żyły własnym życiem. To, że rosła górna część było OK, ale czemu powiększała się także dolna?
Obserwując swoje zmieniające się ciało, powtarzałam, że będzie dziewczynka! „A jeśli to chłopiec?”– pytał mój ukochany. „Eee tam... Będzie dziewczynka. Koniec i kropka! – mruczałam dalej swoje.
A nie mówiłam?
Nadszedł dzień, w którym Kropka miała ostatecznie zostać Kropką lub... Kropkiem.
Leżałam na kozetce, a pani doktor wpatrywała się w monitor USG. „Ja wiem, czuję, że to dziewczynka!” – powtarzałam w myślach przez cały czas. „To DZIEWCZYNKA!” – powiedziała wreszcie lekarka. Ha! Przecież mówiłam! Koniec i kropka!
Zadzwoniłam do Maćka. „Kochanie, Kropka to dziewczynka”. Szłam do domu z uśmiechem na twarzy i córeczką w brzuszku.
„Synku, będziesz miał siostrzyczkę” – powiedziałam Adrianowi. „Super. Będą do niej przychodziły koleżanki” – usłyszałam.
Przeczytaj: Druga ciąża jest inna
Tylko nie w urodziny
I tak mijały tygodnie. Szafa robiła się coraz bardziej różowa, ja coraz bardziej okrągła, a wanna – coraz mniejsza.
Kiedy nadszedł wyznaczony przez lekarkę termin porodu, nic się nie działo. Następnego dnia też nic. I kolejnego. I tego, który nastąpił po nim... Cisza.
Dziewiątego dnia po terminie usłyszałam: „Została pani przyjęta na oddział patologii ciąży”. Adrian żartował, że skoro leżę na patologii, będziemy rodziną patologiczną. Pamiętam, jak mój synek powiedział jeszcze: „Mamo, proszę cię, tylko nie ródź jej w moje urodziny!”. Cóż, postaram się, synku.
Biegiem na porodówkę
Kropka nie chciała przyjść na świat, więc lekarze postanowili jej pomóc. Chyba jednak kiepsko się starali, bo jedenastego dnia po terminie wciąż nic się nie działo.
Dwunastego dnia kroplówka wreszcie zrobiła swoje. Ktoś krzyknął: „Biegniemy na porodówkę!”. Pędziłam korytarzem, w jednej ręce trzymając kroplówkę, a drugą podtrzymując brzuch.
To był naprawdę ciężki poród. Dobrze, że była ze mną moja mama.
Maja
Kropka urodziła się 17 maja o godz. 11.10. Oczywiście w dniu... urodzin Adriana! Mała ważyła 3400 g i mierzyła 52 cm.
Choć było ciężko i strasznie, dałabym radę jeszcze raz, bo nie ma nic bardziej magicznego, niż trzymanie w ramionach swojego maleństwa. I nieważne, czy to Kropka czy Kropek.
Położne zaglądały do małej i nie mogły się nadziwić, że jest taka ładna i że ma szeroko otwarte oczka. Co tu dużo gadać – po tatusiu urody nie odziedziczyła :)
Nasza Kropka ma na imię Maja, a na drugie Danuta – na cześć swojej babci, zwanej także Balbinką.
PS. 1
Dziękuję mojej mamie, że była przy mnie, kiedy rodziła się jej wnusia. Nic nie mówiła, po prostu BYŁA.
Dziękuję mojemu synkowi Adrianowi za pomoc przy siostrze. I za wygłupy.
No i dziękuję Maćkowi za to, że jest takim troskliwym i opiekuńczym tatusiem. Bardzo go kocham!
Pozdrawiam moje „patologiczne” koleżanki: Jankę, malutką Natkę i większą Oleńkę oraz Elę i małą Alę. Razem leżałyśmy na patologii ciąży i urodziłyśmy tego samego dnia. Były dla mnie ogromnym wsparciem.
PS. 2
Mam jeszcze jedną nowinę: spodziewam się... trzeciego dziecka. I znów jestem pewna, że to będzie dziewczynka!
Polecamy także: Narodziny to cud
Chcesz nam opowiedzieć o swojej ciąży? Albo o trudnym/łatwym/niezwykłym porodzie? Czekamy na ciążowe wspomnienia. Najciekawsze opublikujemy na łamach „Mamo to ja ” Pisz na adres bturska@burdamedia.pl