Reklama

Rodzina spędzała niedzielę na plaży w okolicy Cork. Jak podają media, w tym miejscu nie raz zdarzały się już groźne sytuacje z powodu silnych morskich prądów.

Reklama

Matka bohaterka

Pani Joanna Wiśniowska wraz z mężem i dwójką dzieci od kilku lat mieszkała w Irlandii. Wyjechała tam z Podkarpacia, dokładnie z miejscowości Strzyżów.

W ostatnią niedzielę próbowała ratować 10-letniego syna. Pomogła mu dostać się do morskich skał, gdzie był bezpieczny. Sama przegrała walkę z falami. Gdy przybyła pomoc, kobieta była w krytycznym stanie. Śmigłowcem przetransportowano ją do szpitala, gdzie lekarze robili, co mogli. Niestety, pani Joanny nie udało się uratować.

Śmigłowcem do szpitala przewieziono również jej syna. Jego zdrowiu i życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Irlandczycy mówią o matce z wielkim szacunkiem

Pan Maciej, mąż zmarłej, oraz dzieci – Staś i Zosia, przeżywają teraz rodzinny dramat.

Irlandzkie media nazywają panią Joannę bohaterką.

Wiadomość o jej śmierci wstrząsnęła również sąsiadami, a także władzami miasta, w którym mieszkała.

„To bardzo, bardzo smutne. Rodzina pochodziła z Polski, ale zadomowili się tu, stali się częścią naszej społeczności. Kierujemy ku nim nasze myśli i modlitwy. Myślimy i modlimy się również o rodzinę Joanny, która została w Polsce” – powiedział radny Michael Hegarty. Zapewnił, że rodzina może liczyć na wsparcie.

Źródło: Irish Central

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama