Reklama

Trzyosobowa rodzina przyjechała do Mikołajek na wakacyjny odpoczynek. We wtorek, 30 lipca, wypożyczyli łódź i wybrali się na tamtejsze Jezioro Mikołajskie. To była łódź motorowa, na którą nie był potrzebny patent żeglarski. W trakcie rejsu doszło do tragedii. Co ustalili śledczy?

Reklama

Rodzice rzucili się na ratunek

W trakcie rejsu ich mała córeczka wpadła do wody. Do jeziora wskoczył najpierw jej tata. Mężczyzna nagle zniknął pod powierzchnią. To wtedy na ratunek rzuciła się przerażona mama. Kobieta także przepadła pod wodą. Na szczęście dziewczynka była w kapoku. Dryfujące dziecko zauważyli inni żeglarze. Najpierw myśleli, że widzą wyrzuconą kamizelkę, dopiero po chwili zorientowali się, że to mała dziewczynka.

Ruch utrudniał poszukiwania

Wodniacy, którzy zauważyli dziewczynkę, nie byli świadkami tego okropnego wypadku. „Nie widzieli samego zdarzenia” – tłumaczyła mł. asp. Paulina Karo z Komendy Powiatowej Policji w Mrągowie. Dziewczynka trafiła pod opiekę dziadka. W poszukiwania rodziców dziecka zaangażowano wiele jednostek. Na ten czas brzeg Jeziora Mikołajskiego był niedostępny. Nawet niewielki ruch na Wielkich Jeziorach Mazurskich utrudniał poszukiwania. W środę usłyszeliśmy smutny finał tej historii. Ciała rodziców 4-latki zostały odnalezione. Co do tej pory ustalili śledczy?

Tą łodzią wypłynęła rodzina

Służby odnalazły niebieską łódź motorową, którą wynajęła rodzina. Na pokładzie śledczy znaleźli leżące kapoki. To przejmujący widok, ponieważ to kamizelka ratunkowa uratowała życie 4-letniej dziewczynki. „Przypuszcza się, że rodzice czterolatki nie mieli ich na sobie” – donosi „Fakt”.

Policja opublikowała zdjęcie łodzi, a pod nim apel do świadków zdarzenia oraz osób, które widziały małżeństwo lub ich łódkę. Kolejne relacje świadków pomogłaby wyjaśnić okoliczności tego tragicznego wypadku.

„Bardzo prosimy o kontakt osoby, które ok. godz. 12:00 przepływały w okolicy tzw. Przeczki i mogły widzieć zdarzenie, o kontakt telefoniczny pod nr 112 lub bezpośrednio z oficerem dyżurnym Komendy Powiatowej Policji w Mrągowie pod nr tel. 47 7328 200” – apelują policjanci.

Znamy wyniki sekcji

Krótko po wypadku spekulowano na temat różnych wersji wydarzeń. Ostatni komunikat prokuratury ucina wszystkie spekulacje. Przyczyną śmierci rodziców 4-letniej dziewczynki na Jeziorze Mikołajskim było utonięcie. Kobieta i mężczyzna nie mieli żadnych innych obrażeń. Pod nadzorem prokuratury w Mrągowie policja będzie wyjaśniała okoliczności wtorkowego wypadku. Jak poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Daniel Brodowski, „postępowanie dotyczy wyjaśnienia wszelkich okoliczności wypadku w ruchu wodnym ze skutkiem śmiertelnym" − donosi TVN24.

Tragiczny bilans utonięć − może być jeszcze gorzej?

Liczby wskazują, że tegoroczny sezon na Mazurach pod względem utonięć będzie najtragiczniejszym od lat. Tylko w tym tygodniu w mazurskich jeziorach utonęło pięć osób. Żadna z nich nie miała na sobie kapoka. Ratownicy apelują, żeby korzystać z kamizelek ratunkowych. „Nie można wstydzić się kapoku, niejednokrotnie może on nam uratować życie podczas wypadnięcia z łodzi. Można uderzyć się w głowę, czy dostać zawału serca i wtedy kapok utrzyma nas na powierzchni” – mówi w rozmowie z Faktem kpt. Wojciech Drewniak z Pomocy Wodnej w Mikołajkach.

Źródło: tvn24.pl, fakt.pl

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama