„Przymykam oko na to, co wyprawia mój mąż. W końcu to dzięki niemu nasze dzieci żyją jak pączki w maśle” [LIST DO REDAKCJI]
Kiedyś miałam trudność, żeby spojrzeć sobie w oczy w lustrze. Dziś już nie mam wątpliwości, że robię dobrze, dzieci są najważniejsze.
- redakcja mamotoja.pl
Droga Redakcjo, poruszę temat dość kontrowersyjny, ale myślę, że wiele kobiet ma podobnie. Z zewnątrz tworzymy zgraną, kochającą się rodzinę. I tak naprawdę tak właśnie jest. Mimo paru rys.
Wiem, że on nas kocha
Z Tomkiem znamy się od czasu studiów, więc już trudno o to, żeby mieć przed sobą jakieś tajemnice. Wiem, jaki jest i na co go stać. Potrafię czytać z jego twarzy jak z zapisanej kartki. Jest wspaniałym ojcem, dzieci go uwielbiają. Mężem też jest dobrym. Choć wiele kobiet pewnie mnie wyśmieje.
Zdradzać zaczął mnie, kiedy byłam jeszcze w pierwszej ciąży. Sama to odkryłam, nawet nie kasował wiadomości w telefonie. Nic wtedy nie powiedziałam, a po przemyśleniu postanowiłam zachować tę wiedzę dla siebie. Uznałam, że nie potrzebuję awantur, a przecież będąc w ciąży, parę miesięcy po ślubie, nie będę pakować się w jakieś rozwody. Popłakałam w poduszkę, uczepiłam się myśli, że to na pewno jednorazowy wyskok i skupiłam się na dziecku.
Na jakiś czas o tym zapomniałam, urodziła się Malwinka, cały mój świat zaczął się kręcić wokół niej. Tomek świetnie się sprawdził w roli taty. Nie było mowy o wymigiwaniu się od obowiązków, wstawał do niej w nocy, karmił, kąpał. Chodził na spacery. Pewnego dnia wyszedł z córeczką do parku i nieopatrznie zostawił otwarty komputer. Weszłam z rozpędu na jego pocztę, zobaczyłam dziesiątki wiadomości. Głównie od jednej Moniki, ale dziewczyn było więcej.
Poczekałam do wieczora i z płaczem powiedziałam, że o wszystkim wiem. Nie zaprzeczał. Uspokajał, zapewniał, że kocha i że zerwie z kochankami. Uwierzyłam. A może po prostu chciałam wierzyć, chociaż wiedziałam w głębi duszy, że to się nigdy nie skończy.
Miałam rację, nie skończyło się. Minęło już parę lat, a ja wiem doskonale, że Tomek ciągle mnie zdradza. Widzę to po jego twarzy, oczach, wyczuwam w sypialni. Robił to, kiedy byłam w drugiej ciąży, robił to po porodzie, robi to nadal. Nic już nie mówię.
Ktoś zapyta – dlaczego w tym tkwię. Odpowiedź jest bardzo prosta. Dzięki mojemu mężowi mamy wszystko, czego potrzebujemy. Tworzymy rodzinę, dzieci mają naprawdę dobrego, zaangażowanego tatę. Są z nim bardzo związane. Nie ukrywam też, że mąż zapewnia nam życie na doskonałym poziomie. Stać go na wiele, ale nie to jest najważniejsze. Wiem, że on nas kocha, mimo swoich błędów. Nie chcę fundować dzieciom dramatu, łez, rozstań. Tak jest dobrze i niech tak zostanie.
Natalia
Od Redakcji: Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- "Przyjęłam męża z powrotem po świństwie, jakie mi zrobił. Nikt nie rozumie, że ja po prostu myślę o córce"
- "Zażądałem rozwodu, bo żona nie chce pracować. Przez jej lenistwo prawie nie widuję dziecka"
- "Wróciłam do pracy i nie ogarniam. Nie wierzę, że inne matki dają radę bez babć, cateringu i sprzątaczki"