Reklama

Serial Matki pingwinów skradł moje matczyne serce. Myślałam, że jemu też pomoże oswoić się z naszą rzeczywistością. W końcu nasz 6-letni synek jest bardzo wymagający. Niestety, wygląda na to, że Patryk w ogóle nie zrozumiał przesłania ani moich dobrych intencji.

Reklama

Obejrzeliśmy razem Matki pingwinów. Mąż nic nie rozumiał

Chciałam pokazać mu opowieść o niepełnosprawnych dzieciach i ich rodzicach. Myślałam, że to załapie, bo historia jest niezwykle szczera, codzienna i bliska nam, rodzicom. Jest zupełnym przeciwieństwem tych przesłodzonych obrazków z Instagrama, za co jestem twórcom i twórczyniom ogromnie wdzięczna. To bardzo pomaga na moją głowę.

Wszystkie odcienie macierzyństwa na ekranie

W trakcie oglądania zobaczyłam wszystkie odcienie macierzyństwa, bo serial otula rodziców kołderką, takim poczuciem wspólnoty. Po prostu przypomina, że nie są sami w swoich wyzwaniach. Przecież tysiące ludzi zmaga się z podobnymi problemami, a czasem o wiele gorszymi.

Miliony rodziców ma podobne problemy z dziećmi

Miliony rodziców każdego ranka traci cierpliwość, bo ich dzieci wybrzydzają przy śniadaniu, nie chcą wstać, umyć zębów, ubrać się czy zostać w przedszkolu. Sama, gdy mam trudniejsze chwile, staram się o tym pamiętać, bo czasami mam ochotę krzyczeć w poduszkę. A ci bohaterowie serialu toczą heroiczną walkę o swoje dzieci i ich zdrowie.

Sama walczę o synka. Mąż ciągle powtarzał to samo

My też musimy walczyć o synka. Kiedy mój synek zaczyna piszczeć, nie chce wejść do metra bez słuchawek albo ucieka przed odkurzaczem, czuję, że jestem z tym zupełnie sama. Patryk zawsze powtarzał, że chłopak z tego wyrośnie. Niestety tak się nie stało, a ja muszę działać bez niego. To ja biegam od specjalisty do specjalisty.

Nie mogłam go słuchać

Ten serial zmienia to poczucie. Przypomina mi, że są inni rodzice, którzy przechodzą przez to samo. To nie tylko mój syn unika hałasów, nie lubi rozstań ze mną, wizyt u fryzjera i wielu innych rzeczy. W naszym przypadku nawet konsystencja jedzenia ma znaczenie. Chciałam podzielić się tym uczuciem z Patrykiem, ale nic z tego nie wyszło. Wciąż tylko narzekał na jakieś kadry albo brak realizmu. Nie mogłam go słuchać.

Mąż unika rozmowy o potrzebach synka

Odpuściłam mu oglądanie, a serial dokończyłam sama. No cóż, poniosłam kolejną klęskę. Widzę, że Patryk nie umie zrozumieć problemów naszego synka, a ja bardzo chciałam mu w tym pomóc. Może po prostu nie chce tego widzieć… Czasem mam wrażenie, że wstydzi się naszego dziecka, a wtedy moje serce pęka. Nie wiem, jak z nim rozmawiać. Gdy próbuję opowiadać o jego terapii, szybko zmienia temat na pracę.

Potrzeba szczerych rad dla mamy Gucia

Jesteśmy dopiero na początku drogi z diagnozą, a brak komunikacji to tylko kolejny punkt na liście naszych problemów. Chciałam zapytać o porady u źródła, czyli bardziej doświadczonych mam. Czy macie dla mnie jakieś rady? Jak rozmawiać z mężem, żeby zaczął lepiej rozumieć naszą sytuację?

Kaja, mama 6-letniego Gucia

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama