Radom: głodne dziecko na ulicy. Czy teraz jego mamie zabiorą wszystkie dzieci?
Kacper ma 10 lat i jedenaścioro rodzeństwa. Mieszka z mamą i przyszywanym tatą w piwnicy. Myje się w fontannie, a kiedy jest głodny, odwiedza radomskie bary i prosi o coś do jedzenia. Raz przyszedł posiniaczony. Tyle wiedzą od niego pracownicy barów, którzy dawali mu jeść. Mama Kacpra zapewnia, że ani Kacper, ani żadne z jej dzieci nie chodzi głodne… I że kocha je nad życie.
Jak pani Urszula odpowiedziała na pytanie reporterów Uwaga TVN o to, dlaczego dziecko błąka się brudne po ulicach i prosi o jedzenie? Tłumaczyła, że u chłopca już jakiś czas temu stwierdzono chorobę psychiczną i jest pod stałą opieką psychologa i psychiatry. Reporterzy przyznali, że już po montażu programu Kacper trafił do szpitala psychiatrycznego.
Sąsiedzi niepokoją się o dzieci
Rodzina Kacpra zajmuje 70-metrowe mieszkanie w suterenie. Według sąsiadów dzieciom należą się godniejsze warunki życia. I więcej uwagi, ponieważ potrafią latem chodzić w zimowych kurtkach. Sąsiedzi przyznają też, że dają maluchom jedzenie. I dziwią się, że problemami rodziny nie interesują się żadne państwowe urzędy…
Rodzina pod „nadzorem” kuratora, asystenta i policji
Okazuje się, że nad rodziną Kacpra nadzór sprawuje asystent rodziny i zawodowy kurator. A to dlatego, że mama Kacpra ma ograniczoną opiekę nad dziećmi. Mieszkanie odwiedza również dzielnicowa. Ani urzędnicy, ani policjantka podczas wizyt nie stwierdzili, by działo się tam cokolwiek złego.
Mimo to właśnie ruszył proces o odebranie pani Urszuli praw rodzicielskich. Do sądu trafiły bowiem informacje, że Kacper chodzi i prosi o jedzenie… O tym, czy chłopiec i jego rodzeństwo trafią do domu dziecka, zadecyduje sąd. Aktualnie Kacper przebywa w szpitalu psychiatrycznym, gdzie trafił po incydencie, podczas gdy opiekę nad nim sprawował przyszywany tata (ojciec trójki najmłodszego rodzeństwa Kacpra).
Matka: Dzieci są dla mnie wszystkim
„Najstarsza jest Wiktoria, potem Oskar, Maja, Oliwier, Kacper, Krystian, Ania, Weronika, Natalia, Zuzia i Andrzej – 9 miesięcy.” – wylicza pani Urszula zapytana przez reportera czy w ogóle potrafi wymienić wszystkie swoje dzieci po imieniu. Z taką samą pewnością odpowiada na kolejne pytania, zapewniając, że dzieci mają co jeść. I że sprawa błąkania się Kacpra po ulicach z prośbami o jedzenie została już wyjaśniona przez policję. Przyznała, że wraz z partnerem karzą dzieci, ale ich nie biją.
„Kocham swoje dzieci, za nie pójdę wszędzie. O mnie ludzie mogą mówić wszystko, ale o moich dzieciach nie pozwolę nic złego powiedzieć. Bo to są naprawdę dobre i kochane dzieci. Gdyby nie one, to nie wiem co by było.”
Źródło: tvn
Piszemy też o: