Reklama

Choć od 29 grudnia 2021 roku minął ponad rok, skutki tego dramatu wciąż boleśnie dają o sobie znać. Sytuację Oliwiera i jego młodszego brata przedstawili dziennikarze programu „Interwencja”.

Reklama

Zabił żonę, poważnie ranił syna, nie pójdzie do więzienia

Policjanci aresztowali Andrzeja K. kilka godzin po tym, jak dopuścił się zbrodni. Próbował ukrywać się w pobliskim lesie. 43-letni mężczyzna usłyszał dwa zarzuty.

„Pierwszy to zabójstwo żony, drugi – usiłowanie zabójstwa i spowodowanie długotrwałej choroby, która skutkowała ciężkim kalectwem u syna” – mówi Agnieszka Borkowska z radomskiej Prokuratury Okręgowej.

Do sądu wkrótce ma trafić wniosek o umorzeniu postępowania wobec Andrzeja K. Zdaniem biegłych, 43-latek „miał zniesioną zdolność do rozpoznawania swoich czynów i pokierowania swoim postępowaniem”. Jak informuje A. Borkowska, zamiast do więzienia, mężczyzna ma trafić do „placówki leczniczej”. Prawdopodobnie chodzi o szpital psychiatryczny.

Według siostry zamordowanej kobiety, Andrzej K. nie mógł pogodzić się z pogarszającą się sytuacją materialną rodziny. Jego frustracja zaczęła narastać po pożarze budynków gospodarczych, które spłonęły kilka lat temu. Małżeństwo kłóciło się coraz częściej.

Oliwier jest w śpiączce, bardzo często płacze

Pani Anna nie żyje. Mąż zadał jej wiele ran kłutych. Zmarła przed bramą domu, gdzie wyszła, by wezwać pomoc. Miała 41 lat i dwoje dzieci.

Gdy starszy syn łapał ojca za rękę i krzyczał: „Tato, nie!” – został ciężko ranny w brzuch. Przerażony młodszy 7-letni Bartek uciekł wtedy do łazienki.

Oliwier trafił do szpitala w Radomiu. Według siostry zmarłej mamy, nie otrzymał tam odpowiedniej pomocy. Miało to przyczynić się do tego, że chłopiec zapadł w śpiączkę i trafił do kliniki Budzik w Międzylesiu. Oliwier wciąż tam jest. Wymaga rehabilitacji i leczenia.

„Mamy wrażenie, że on cały czas przeżywa tę tragedię. Sądzimy, że ma świadomość, że jego mama zginęła i stąd jego bardzo częsty płacz, który nie ma uzasadnienia, że coś go boli” – mówi dyrektor kliniki, Maciej Piróg.

Najlepszy byłby dla niego dom, ale go nie ma

Za pobyt, leczenie i rehabilitację Oliwiera aktualnie nie trzeba płacić, ale wkrótce się to zmieni. Dlatego jego ciocia zbiera pieniądze, by siostrzeniec mógł mieć zapewnioną opiekę i wrócić do zdrowia na tyle, na ile jest to możliwe.

„Jednym z miejsc, do których Oliwier mógłby trafić, byłby dom, niestety dom rodzinny w jego sytuacji nie istnieje” – mówi dyrektor Piróg. Wyjaśnia, że wstępnie zgłoszono już chłopca do ośrodka w Toruniu. Niestety, pobyt w tym ośrodku nie jest darmowy. W grę wchodzi finansowanie lub współfinansowanie pobytu przez rodzinę lub opiekunów prawnych chłopca.

Sytuacja prawna chłopca nie jest jasna. Ojciec raczej nie będzie w stanie zapewnić mu opieki. Mimo najlepszych chęci takiej możliwości nie mają również dalsi krewni OIiwiera.

„Chciałabym, żeby Oliwierek powiedział jakieś słowo do nas, żeby się odezwał, a Bartuś, żeby wyrósł na porządnego człowieka” – powiedziała w „Interwencji” Marianna Domaszczyńska, kuzynka zmarłej mamy chłopców.

Źródło: Interwencja

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama