Rodzice nie wejdą już do szkół? MEN ma poważne problemy z ustawą Lex Kamilek
Na początku tego roku szkolnego placówki edukacyjne wprowadziły liczne zmiany w związku z ustawą „Lex Kamilek”. Niestety, coraz częściej pojawiają się sygnały o problemach z interpretacją nowych regulacji. Ministerstwo Sprawiedliwości komentuje nowy zakaz wstępu rodziców na teren szkół.
Portal nadmorski24.pl poinformował o zakazie wejścia do Szkoły Podstawowej nr 11 w Wejherowie. Od połowy września rodzice zostawiają dzieci przy wejściu, skąd odbiera je nauczyciel. „Z początkiem roku szkolnego, dyrekcja szkoły uniemożliwiła nam, rodzicom, swobodne wejście do budynku szkoły. Jesteśmy tym faktem zbulwersowani i nie widzimy podstaw do zastosowania takiego zakazu” – mówili zaniepokojeni rodzice z Wejherowa.
Kolejne szkoły wprowadziły zakazy, powołując się na ustawę „Lex Kamilek”. W wielu miejscach rodzice nie mogą odprowadzić dzieci do szatni lub świetlicy. Eksperci tłumaczą, że takie praktyki są bezprawne, a Ministerstwo Edukacji Narodowej musi zająć się tą sytuacją.
MS: „strefy bezpieczeństwa” są nielegalne
Ustawa „Lex Kamilek” spowodowała kolejne problemy organizacyjne. Władze szkół błędnie interpretują nowe regulacje, które z założenia mają chronić dzieci przed przemocą seksualną i przestępczością. Własna interpretacja przepisów doprowadziła do stworzenia tzw. „stref bezpieczeństwa”, które uniemożliwiają rodzicom swobodne wejście na teren szkoły. Ministerstwo Sprawiedliwości postanowiło wydać specjalne oświadczenie.
Jak wyjaśnia resort sprawiedliwości, przepisy ustawy „Lex Kamilek” odnoszą się wyłącznie do osób, które pracują w szkołach na podstawie umowy o pracę, umowy cywilnoprawnej lub jako wolontariusze i sprawują opiekę nad dziećmi. Nie dotyczą one rodziców, którzy odprowadzają lub odbierają swoje dzieci z placówki. „Art. 21 ustawy odnosi się do stosunku pracy lub wykonywania działalności związanej z opieką, wychowaniem itp. Nie dotyczy to więc odprowadzania dzieci do szkoły” − tłumaczy resort.
Zakazy wejścia do szkół to problem MEN?
„Nie mamy jednak wpływu na takie decyzje szkół” - czytamy w oficjalnym komunikacje Ministerstwa Sprawiedliwości. Resort potwierdził, że nie planuje dalszych działań, ponieważ kompetencje w tej sprawie należą do Ministerstwa Edukacji Narodowej. To resort edukacji musi zadbać o właściwie interpretowanie i egzekwowanie przepisów prawa. Problem „stref bezpieczeństwa” trafił więc na biurko ministry Barbary Nowackiej. W tej sytuacji dużą rolę mogą odegrać kuratoria oświaty, które już wkrótce przeprowadzą kontrole w placówkach.
„Nie chcemy nikogo karać od razu, nie mamy takiego założenia. [...] Naszą pracą jest wspomaganie szkół, również poprzez kontrole. Chodzi o bardziej wspomaganie, niż wyciąganie konsekwencji, żeby kogoś złapać na czymś, czego nie robi. Chodzi nam o to, żeby pomóc, żeby robił dobrze” − powiedział Tomasz Szabłowski, Lubelski Kurator Oświaty. Kontrole mają pomóc szkołom w adaptacji do nowych przepisów. Rodzice oczekują zdecydowanych działań, które zapewnią im swobodę w kontaktach z dziećmi. Jak dotąd ministra Barbara Nowacka nie wydała oficjalnego stanowiska w tej sprawie.
Źródło: Infor, nadmorski24.pl
Piszemy też o: