To miała być zwykła rodzinna podróż. Wystarczył jeden moment, żeby ich życie zamieniło się w dramat. Na dworcu kolejowym zginęli tata i jedna z sióstr bliźniaczek. Tragedia, do której doszło w Sidney, wstrząsnęła mieszkańcami. Policja próbuje ustalić okoliczności tego zdarzenia.

Reklama

Dramat na dworcu kolejowym

Do tego tragicznego zdarzenia doszło w niedzielę, 21 lipca, na stacji kolejowej Carlton w południowym Sydney. Lokalna policja poinformowała, że dziecięcy wózek wjechał pod nadjeżdżający pociąg. W spacerówce siedziały dwuletnie bliźniaczki, które były pod opieką rodziców.

Dramatyczny incydent na dworcu kolejowym

Jak podaje serwis ndtv.com, rodzice, żeby dostać się na peron, skorzystali z windy. „Kiedy wyszli, na bardzo, bardzo krótki czas zdjęli ręce z uchwytu wózka” − powiedział w rozmowie z portalem ndtv.cpm nadinsp. policji Nowej Południowej Walii, Paul Dunstan. Lokalna policja próbuje ustalić, co sprawiło, że spacerówka nagle zaczęła zjeżdżać w kierunku torów.

„Nie jesteśmy do końca pewni, ale wydaje się, że winny był podmuch wiatru. Wygląda na to, że wózek natychmiast zaczął toczyć się w kierunku torów” – wypowiedź policjanta dla ndtv.com zacytował fakt.pl.

Tata próbował ratować córki

Rodzice dziewczynek szybko zorientowali się, że wózek oddala się od nich. Tata bez wahania ruszył za nim w pogoń. Niestety mężczyzna nie zdążył zatrzymać spacerówki przed torem, którym nadjeżdżał rozpędzony pociąg. W wyniku tego tragicznego zdarzenia zginęła jedna z córeczek oraz mężczyzna, który próbował ratować swoje dzieci.

Zobacz także

Tylko jedna dziewczynka przeżyła

Jedna z dziewczynek miała wyjątkowe szczęście. Dziecko upadło między szynami. Według policji pociąg, który przejechał nad nią, nie spowodował u dziewczynki poważniejszych obrażeń. Portal ndtv.com podaje, że policja i służby ratunkowe dotarły na miejsce w ciągu kilku minut od zgłoszenia. Kiedy przybyli na miejsce, pod pociągiem znajdował się dziecięcy wózek, a wszyscy słyszeli płacz dziecka. Kiedy pociąg zbliżał się do peronu, zmniejszył prędkość, ale nie miał możliwości całkowitego zatrzymania się.

Stan matki i córki jest stabilny

Matka dzieci i druga córka zostały przewiezione do lokalnego szpitala St. George. Lekarze ich stan oceniają jako stabilny. „Śledczy ujawnili, że 39-letnia kobieta po zdarzeniu była w stanie szoku i zmagała się z tym, co się stało. Wspierali ją rodzina i przyjaciele” – podaje fakt.pl.

Policja przyznaje, że 40-letni mężczyzna zachował się jak bohater. O odważnej postawie taty bliźniaczek wspomniał nadinsp. Dustan:

„Ojciec przeszedł na "tryb rodzicielski" i próbował uratować swoje córki. Kosztowało go to życie, ale to niezwykle odważny i bohaterski czyn ze strony ojca”.

Wszyscy są w szoku

Premier Nowej Południowej Walii Chris Minns powiedział, że wszyscy mieszkańcu są w szoku i przeżywają dramat tej rodziny. Premier liczy, że rodzina mężczyzny i dziewczynki odnajdzie pocieszenie. „Mam nadzieję, że z czasem uda im się zyskać trochę pocieszenia, wiedząc, że ojciec zginął w wyniku niezwykłego, instynktownego aktu odwagi. W obliczu strasznego, okropnego wypadku oddał własne życie, aby uratować swoje dzieci” − ndtv.com cytuje wypowiedź premiera.

Źródło: ndtv.com, fakt.pl

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama