Reklama

Brazylijski ekonomista, 53-letni Regis Feitosa Mota, zmarł 8 miesięcy po tym, jak dowiedział się, że ma raka. Wcześniej, wraz z żoną, pochowali troje dzieci.

Reklama

Żyli z wyrokiem śmierci

Mężczyzna i jego trójka dzieci w 2016 roku usłyszeli straszną diagnozę. Testy wykazały, że wszyscy oni mają zespół Li-Fraumeni (LFS). Czyli rzadkie zaburzenie genetyczne, które zwiększa ryzyko zachorowania na śmiertelnie groźne nowotwory.

W 2018 roku zmarło ich najmłodsze dziecko. 10-letnia Beatriz przegrała walkę z białaczką.

W 2020 roku rak mózgu doprowadził do śmierci 22-letniego syna, Pedro, studenta mechaniki.

W 2022 roku na raka mózgu zmarła 25-letnia córka. Karolina była zaręczona i właśnie rozpoczynała pracę w zawodzie lekarza, marząc o specjalizacji z dermatologii.

Właśnie została całkiem sama

Rok po śmierci najstarszej córki pogrążona w żałobie matka musiała pochować również męża.

Do końca miała nadzieję, że Regis wygra z rakiem. W końcu już raz udało mu się pokonać nowotwór… Tym razem lekarze zdiagnozowali szpiczaka mnogiego, który atakuje białe krwinki. Mężczyzna zmarł, pozostawiając żonę samą z niewyobrażalnym cierpieniem.

LFS – co to jest?

Zespół Li-Fraumeni zdarza się dość rzadko. Choć statystyki nie są zbyt dokładne. Szacuje się, że LFS dotyka jedną na 20 tys. – 5 tys. rodzin.

Amerykański National Institutes od Health uważa, że aktualnie z mutacją genu odpowiedzialnego za LSF żyje 50 tys. Amerykanów.

Źródło: Daily Mail

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama