Sebastian Majtczak jechał swoim sportowym bmw z prędkością 253 km/h. W samochodzie byli z nim koledzy. W pewnym momencie uderzył w tył auta, którym podróżowała rodzina z dzieckiem. Zielona kia wjechała w bariery enegrochłonne i stanęła w ogniu. Świadkowie słyszeli krzyki z płonącego samochodu. Jednak płomienie nikomu nie pozwoliły zbliżyć się do auta…

Reklama

Sebastian Majtczak nie chciał pomocy

Na miejscu pojawiły się karetki, radiowozy i straż pożarna.

Dwóch znajomych Sebastiana Majtczaka, którzy jechali z nim BMW, skorzystało z pomocy ratowników medycznych.

Wiadomo, że jeden z pasażerów BMW pił w aucie alkohol.

Kierowca – Sebastian Majtczak, podpisał oświadczenie, że odmawia medycznej pomocy.

Zobacz także

Wiele wskazuje na to, że z kierowcą BMW udało się porozmawiać tylko medykom z karetki. Policjanci w oficjalnej notatce nawet słowem nie wspomnieli, że w wypadku brało udział jakiekolwiek BMW…

Bogaty i bezkarny?

Po tragedii, do której doszło 16 września, policja zamieściła notatkę, że do wypadku doszło… z nieznanych przyczyn. Wkrótce potem okazało się, że filmiki z kamer samochodowych wyraźnie zarejestrowały, co się działo wtedy na tym odcinku autostrady.

Sprawą zainteresowali się politycy. W mediach pojawiła się informacja o liście gończym za kierowcą BMW. Ale już wtedy nikt nie wiedział, gdzie jest Sebastian Majtczak, który rozpłynął się jak kamfora.

Sebastian Majtczak to 32-letni biznesmen z Łodzi. Według oficjalnego stanowiska łódzkiej policji mężczyzna nie ma koneksji wśród wysoko postawionych oficerów policyjnych ani wśród polityków.

Teoretycznie grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Pod warunkiem że mężczyzna się odnajdzie i że… prokuraturze uda się udowodnić mu winę.

Został pies i zabawki Oliwierka

Przyjaciółka tragicznie zmarłej rodziny nie może uwierzyć, że Patryka, Martyny i Oliwiera już nie ma. Że został tylko ich pies. I dom, do którego już nigdy nie wrócą.

Kilka dni po tragedii na miejsce, w którym zginął Oliwier, ktoś przywiózł jego ulubione resoraki. Na ich widok pęka serce… Czy ten gest miał sprawić, że Sebastian Majtczak nie wytrzyma i zgłosi się na policję? Nawet jeśli tak, to biznesmen zdaje się skutecznie walczyć z wyrzutami sumienia. Choć wielu ludzi komentujących informację o liście gończym, wierzyło, że mężczyzna odda się w ręce służb.

Zagłusza wyrzuty sumienia na Karaibach?

Według detektywa Krzysztofa Rutkowskiego Sebastian Majtczak przebywa w kraju, z którym Polska nie ma podpisanej umowy o ekstradycji. Wiele wskazuje na to, że jest to Dominikana, wyspa na Morzu Karaibskim. Właśnie tam wybiera się detektyw ze swoją ekipą, by szukać Sebastiana Majtczaka.

„Prawdopodobnie dysponuje dużą gotówką, co pozwoli mu na skuteczne ukrywanie się przed organami ścigania, ale nie przed nami. Zrobię wszystko, żeby go dopaść” – zapewnia detektyw Rutkowski.

Źródło: TVN24, Polsat News, Super Express

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama