Skandal w Warszawie: uczeń otrzymał dyplom dla marzyciela. „Zwykle jest nieprzygotowany do lekcji”. Motywacja, czy trauma dla dziecka?
Z okazji zakończenia roku warszawska placówka przyznała dzieciom specjalne dyplomy w kategoriach „drzemacz lekcyjny” czy „marzyciel”. Dyrekcja podaje, że był to pomysł uczniów.

Olga Legosz, znana influencerka i bizneswoman, zwróciła uwagę na dziwaczny pomysł warszawskiej szkoły. Zdjęcie dyplomu, które opublikowała, wywołało w internecie burzliwą dyskusję. Taki dyplom to dobra motywacja czy trauma dla dziecka?
Drzemacz lekcyjny, czy uczeń z diagnozą?
Olga Legosz, znana jako nomadmum, na swoim Instastories opublikowała zdjęcie dyplomu, które przesłała jej jedna z obserwatorek. Syn kobiety otrzymał wyróżnienie dla „Ucznia Roku” w kategorii Marzyciel i Drzemacz lekcyjny. „Powiedzcie, jak można w taki sposób potraktować ucznia z diagnozą, w tym przypadku jeszcze na lekach” − pisała oburzona Legosz. Dyplomy zostały przyznane w szkole podstawowej nr.48 im. Adama Próchnika w Warszawie. Placówka na swoim Facebooku zamieściła w tej sprawie obszerne oświadczenie. Czy dyrekcja zrozumiała swój błąd?
Kim jest „marzyciel” i „drzemacz lekcyjny”?
Marzyciel to „uczeń wiecznie z głową w chmurach, który zdaje się funkcjonować w swojej własnej rzeczywistości. Zwykle jest nieprzygotowany do lekcji i wyrwany przez nauczyciela odpowiada nie na temat” − czytamy na szkolnym dyplomie. Drzemacz to „wiecznie zmęczony, który ciągle śpi na lekcjach”. Internautom także nie spodobał się ten pomysł. Komentujący pisali, że:
- „Nawet jako dorosła nie chciałbym dostać takiego 'żartu'” ;
- „Ale paskudni ludzie! Nie wyobrażam sobie, żeby moja córka dostała tak fatalny dyplom, który powinien być miłym wyróżnieniem. Na szczęście w naszej szkole pracują kompetentni ludzie”;
- „Serio... To bardziej brzmi jak uwaga w dzienniku niż sentencja na podsumowanie roku szkolnego. Skandal i kompletny brak profesjonalizmu”.
Oświadczenie szkoły: to samorząd uczniowski
Na Facebooku szkoły pojawiło się długie oświadczenie odnoszące się do tej sprawy. Jak możemy przeczytać, konkurs i dyplomy zostały wymyślone przez samorząd uczniowski, a nie dyrekcję. Mimo to, na dyplomie znajduje się pieczątka i podpis dyrektorki. Szkoła dodaje, że rodzice zostali poinformowani o tym pomyśle przez dziennik elektroniczny.
Szkoła: to tylko zabawa
Według dyrekcji, uczniowie byli dokładnie poinformowani o zasadach konkursu. Uczniowski plebiscyt miał być „traktowany przez nich z dystansem, mieć konwencję żartu i w żadnym wypadku nie mieć na celu ośmieszenia czy upokorzenia kogokolwiek”. Dlaczego dyplom trafił w ręce chłopca z orzeczeniem? Koledzy z klasy nie zawsze wiedzą o orzeczeniach i problemach z nauką innych dzieci. To właśnie dlatego taki dyplom trafił w ręce ucznia, który wcale nie jest leniwy. „Wśród uczniów szkoły jest wielu mających orzeczenia i opinie. Nie zdecydowaliśmy się na ich wyłączenie. Nie chcieliśmy w taki sposób stygmatyzować dzieci” − tłumaczy dyrektorka.
Szczere przeprosiny?
Legosz postanowiła zabrać głos w sprawie oświadczenia szkoły. „Jest to dla mnie jeszcze okrutniejsze niż sądziłam, skoro szkoła, mając świadomość dzieci z diagnozami w gronie uczniów, pozwala na tego typu festiwal podjazdów” − czytamy na koncie Olgi na portalu X. „Na końcu szkoła przeprosiła w najgorszym stylu − nie za to, co zrobiła, a używając formułki: jeśli ktoś poczuł się urażony” − zakończyła influencerka. Pomysł na dodatkowe wyróżnienia raczej nie będzie kontynuowany w przyszłym roku.
Źródło: Instagram screen, Facebook
Piszemy też o:
- Śląskie: chłopiec w samej pieluszce przyszedł na stację benzynową. Policja już wie, co robił ojciec, zamiast się zajmować synkiem
- Religia wróci do salek katechetycznych? Episkopat grzmi o dyskryminacji
- Dolnośląskie: zostawiła małe dziecko zamknięte w nagrzanym samochodzie. Matka nie rozumiała, o co całe zamieszanie