Po tym, jak sprawę opisał portal Onet, losem dzieci zainteresowała się Monika Horna-Cieślak, aktualna rzeczniczka praw dzieci.

Reklama

„Poruszę niebo i ziemię”

Sędzia już na początku rozprawy miała zaznaczyć, że jeśli ktokolwiek się odezwie, przerwie ją i wszyscy usłyszą wyrok dopiero za dwa tygodnie, kiedy już będzie prawomocny. Czy chodziło o to, by ani pani Beata, ani jej były partner nie zakłócali rozprawy wzajemnymi oskarżeniami?

Matka dzieci nie wyobraża sobie, by zabrano jej synów.

„Poruszę niebo i ziemię, by tak się nie stało. Ja nigdzie dzieci nie oddam. Takiej myśli w ogóle do siebie nie dopuszczam” – powiedziała dziennikarzom Onetu.

Rodzice dbali i dbają o ich potrzeby fizyczne, ale…

Sprawa trafiła na wokandę, ponieważ tata dzieci chciał uregulować kwestię widywania synów, a finalnie wziąć na siebie ich wychowanie. Tymczasem chłopcy mieszkali z mamą i jej aktualnym mężem. Przedłużający się konflikt między ich mamą a tatą narastał, a według sądu, najbardziej cierpieli na tym właśnie oni…

Zobacz także

I mimo że chłopcy są zadbani, a rodzice troszczą się o ich potrzeby – powinni trafić do domu dziecka.

Zdaniem biegłych matka budowała w oczach dzieci negatywny obraz ojca. A przez to pozbawiła dzieci więzi z tatą…

Pani Beata liczyła na wsparcie ze strony Rzecznik Praw Dziecka i nie zawiodła się. Artykuł na temat wyroku sądu ukazał się 17 lutego. Oznaczona w poście Onetu Monika Horna-Cieślak odpowiedziała 18 lutego rano: „Sprawa oczywiście podjęta już wczoraj”.

https://t.co/bumIB0SCgF Dramat dzieci opisany przez @TomaszPajaczek. Dwaj synowie Beaty i jej byłego partnera mają trafić do domu dziecka, bo sąd rodzinny w Lublińcu uznał, że poprzez konflikt rodziców ich "dobro jest zagrożone". Wsparcie @MHornaCieslak bardzo potrzebne ????????????
— Grzegorz Saj (@grisza81) February 17, 2024

Źródło: onet.pl

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama