Reklama

Ostatnio pisaliśmy o reakcji strażników miejskich na zgłoszenie mieszkańca Gliwic, którego zaniepokoiły dzieci sprzedające lemoniadę. Choć tam dyskusja się jeszcze nie skończyła, wybuchła kolejna internetowa burza. Tym razem mieszkańcy Świętochłowic dyskutują na temat zachowania dzieci, które ubrudziły okna serpentyną w spray’u.

Reklama

Wielkie zniszczenia czy niewinna zabawa?

Na facebookowym profilu „Spotted: Świętochłowice” pojawił się wpis, który opisuje niedawne zdarzenie z udziałem dzieci. Jego autor opisał sytuację, do której doszło w ostatnią niedzielę, po odpuście w pobliskim kościele. Zgodnie z historią, dzieci na jednym ze straganów kupiły serpentynę w spray’u, a następnie ubrudziły kilka okien, przystanek i plac zabaw. Oburzony mieszkaniec Świętochłowic na dowód swoich słów dołączył zdjęcia, na których widać niewielkie plamy zielonej pianki.

„Jeśli jesteś rodzicem goowniaka, któremu kupujesz goowniane zabawki, to pamiętaj, aby rozejrzał się przed użyciem, czy w pobliżu nie ma monitoringu. Serpentyna w spray-u zakupiona na odpuście zrobiła robotę, dzieciaki radośnie upaprały okna mieszkańcom ul. Sikorskiego, ławkę na przystanku busa 231 oraz plac zabaw przy MDK-u. Aktualnie przeglądany jest zapis z monitoringu. Jeśli nie odezwą się tu rodzice dzieciaków bawiących się tak w niedzielę, zapis z kamery zostanie dostarczony do Straży Miejskiej celem ustalenia sprawców, a wtedy kara może być mniej przyjemna od zabawy” − napisał oburzony mieszkaniec.

W dyskusji pod zdjęciem internauci zastanawiają się, czy lekkie ubrudzenie okien przez dzieci to przewinienie, którym powinna zająć się straż miejska? Komentujący podzielili się na dwa obozy. Część osób sądzi, że straszenie dzieci i ich rodziców służbami to znaczna przesada, a druga grupa uważa, że dziecięce wygłupy powinny mieć swoje konsekwencje.

Internauci: „Straty wyliczone na 30 groszy”

W sekcji komentarzy rozpętała się burza. Zdaniem części internautów ta reakcja jest przesadzona, bo tak naprawdę nie doszło do żadnych poważnych zniszczeń. „Straty wyliczone na 30 groszy” - podsumował jeden z komentujących.

  • „Kara grzywny 15 groszy lub kara pozbawienia wolności w kącie do minut 10”;
  • „Zatrudnić najsłynniejszego detektywa w Polsce”;
  • „Natychmiast zawiadomienie do prokuratury, nie ma na co czekać”;

Część osób martwi się, że akceptacja takich pomysłów i zachowania dzieci doprowadzi do coraz większych zniszczeń miejskiej infrastruktury. „Taki Sebuś psikający pianką za chwilę będzie Sebixem pryskającym kolorowym sprayem elewacje budynków” – ostro zauważa jedna z komentujących.

  • „A ja uważam, że bardzo dobrze. Pewnie nie ma tragedii z umyciem tego, ale liczy się sam fakt. W dzisiejszych czasach pozwala się dzieciom na zbyt dużo. Powinny wiedzieć, że nie niszczy się czyjejś własności i rodzice powinni wyciągnąć konsekwencje. Problem jest, że rodzice w wielu przypadkach mają to w nosie”;
  • „Kochani piszecie, że zapomniał wół jak cielęciem był. Nie zapomniał. My też robiliśmy głupie rzeczy. Ale nasi rodzice nie klaskali z tego powodu w ręce i nie głaskali po głowie. Teraz wg tych wpisów co drugi pozwala na takie zachowanie. Myślę, że autorowi wpisu chodzi nie o kary pieniężne tylko pokazanie, że to nie jest coś, co należy popierać. Wystarczy, że posprzątają. W dzisiejszych czasach są same skrajności. Albo nie ma problemu, albo jest tragedia. A tu chodzi o ten środek” − martwią się internautki.

Komentujący chętnie wspominają swoje dziecięce przewinienia, według nich takie sytuację będą zdarzały się zawsze. „Zapomniał wół, jak cielęciem był” – podsumował cały spór jeden z komentujących.

Źródło: Facebook

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama