Reklama

Funkcjonariusze uznali, że poczekają z wybijaniem szyb. Chłopiec spał spokojnie, a temperatura powietrza tego dnia nie groziła dziecku ani wyziębieniem, ani przegrzaniem. Po ok. 35 minutach pojawili się rodzice.

Reklama

Chcieli pobyć sami na łonie natury

Matka i ojciec na widok funkcjonariuszy przy samochodzie, nie kryli zdumienia. Od razu zaczęli też wyjaśniać całą sytuację.

Okazało się, że przyjechali z Rybnika do Katowic, by zwiedzić muzeum. W pewnym momencie synek zasnął, a oni chcieli pospacerować po kompleksie leśnym na Muchawcu. Wykorzystując fakt, że mogą mieć chwilę „tylko dla siebie”.

By wiedzieć, kiedy synek się obudzi, zostawili w samochodzie telefon z ustawionym trybem głośnomówiącym. Drugi, w ten sam sposób ustawiony telefon mieli ze sobą. Tłumaczyli, że na dźwięk odgłosów z auta świadczących, że synek już nie śpi, natychmiast uspokoiliby go i wrócili.

Konsultacje policjantów z… meteorologami

Za pozostawienie dziecka do lat 7 bez opieki i narażenie go na niebezpieczeństwo, opiekunom grozi kara grzywny lub nagana. To, czy rodzice 4-latka zostaną ukarani, zależy od:

  • Wyników konsultacji policji z instytutem meteorologii (celem ustalenia, czy temperatura powietrza w czasie interwencji zagrażała bezpieczeństwu dziecka),
  • Opinii pediatry, który ma ocenić, w jakim stopniu narażone zostało zdrowie i życie chłopca.

Na korzyść rodziców przemawia fakt, że nigdy dotąd nie byli karani.

Źródło: Straż Miejska Katowice

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama