Reklama

Nigdy nie udało się ustalić, co było przyczyną wstrząsu anafilaktycznego, który doprowadził do śmierci chłopca. Mogła być to nawet niewielka ilość produktu zawierającego nabiał, jajka, orzeszki ziemne, sezam lub ciecierzycę.

Reklama

Mały alergik

Pierwszą reakcję alergiczną mały Benedict miał w wieku 4 miesięcy. Tuż po tym, jak zjadł owsiankę dla niemowląt, która zawierała serwatkę w proszku.

„W ciągu kilku minut zaczął się krztusić, kaszleć, wymiotować. Miał świszczący oddech, a jego skórę pokryła pokrzywka” – wspomina jego mama, Helen.

Gdy rodzice zawieźli go do szpitala, lekarze nie stwierdzili jednak związku objawów z alergią. Zdiagnozowali infekcję. Ale już kilka tygodni później objawy powtórzyły się, gdy mama podała synkowi mleko modyfikowane zmieszane z jej naturalnym pokarmem.

Wtedy lekarze uznali, że niemowlę ma silną alergię pokarmową. Następnie stwierdzono również astmę, wywoływaną przez alergeny wziewne.

Chłopiec wiedział, że musi bardzo uważać

Benedict od zawsze uczony był tego, że musi bardzo uważać na to, co je. Częstowany przez kogoś np. czymś słodkim, zawsze upewniał się: „Czy nie ma tu orzeszków? Mleka? Czy na pewno mogę to zjeść?”.

Rozwijał się wspaniale. Był pogodnym, pełnym życia i życzliwym chłopcem.

Co się stało 1 grudnia 2021? Nie wiadomo nic, prócz tego, że chłopiec dostał w szkole wstrząsu anafilaktycznego i w ciężkim stanie trafił do szpitala. Zmarł na drugi dzień.

Mama i tata oraz dalsza rodzina Bena do dziś nie mogą się pogodzić z tym, co się stało.

Uczniowie z alergią nie są bezpieczni w szkołach?

Mama Benedicta postanowiła, że zrobi wszystko, by szkoły stały się miejscem, gdzie uczniowie z alergią nie będą ryzykować utraty życia. Jej zdaniem, w każdej szkole w Wielkiej Brytanii:

  • Nauczyciele powinni przynajmniej raz w roku przejść szkolenie na temat zagrożeń związanych z alergiami u dzieci;
  • Na lekcjach i specjalnych spotkaniach powinno się poruszać temat ryzyka związanego z alergiami;
  • Powinny istnieć indywidualne plany opieki nad uczniami z alergią.

Helen Blythe uważa, że dopiero wtedy rodzice małych alergików będą mogli być spokojniejsi o życie swoich dzieci.

Źródło: The Sun

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama