„Syn koleżanki ma wszystko, więc na urodziny dałam mu nietypowy prezent. Wściekł się” [LIST DO REDAKCJI]
Najchętniej to w ogóle nic bym mu nie dawała, darmozjadowi jednemu. Ale jak to tak przyjść na urodziny z pustymi rękami, chciałam być fair wobec dobrych znajomych, rodziców Maćka. Takiej histerii się nie spodziewałam.
- redakcja mamotoja.pl
Zgroza mnie bierze, jak widzę pokój Maćka. Dziecko ma dopiero 7 lat, a gadżety droższe niż niejeden dorosły. Rodziców stać, więc mu nie żałują. Nie mam im tego za złe, ale może po ostatniej akcji trochę się zastanowią.
Najpierw zaczął tupać, potem wpadł w szał
Od razu wiedziałam, że nie kupię Maćkowi żadnego drogiego i bezsensownego prezentu, żadnego tableta, zegarka, robota, czy czego tam jeszcze. To dziecko naprawdę ma wszystko i pewnie nawet o tym nie wie. Najpierw myślałam o zwykłej książce, żeby pokazać moim znajomym, co sądzę o tym ich materializmie i obsypywaniu dziecka pieniędzmi. Ale potem stwierdziłam, że Agnieszka mnie wyśmieje, oni i tak nic w domu nie czytają.
Chciałam kupić coś naprawdę fajnego, coś, co zaskoczy jubilata, czego jeszcze nie miał. 7-letni chłopak, który większość czasu spędza przed komputerem... Co może mu sprawić radość i być pożyteczne? Wymyśliłam 3-miesięczny karnet na basen. Świetny pomysł! Wykosztowałam się, ale byłam zadowolona. Myślałam, że wszyscy to docenią.
Dałam Maćkowi karnet zapakowany w ozdobną kopertę. Z nabożnością i uśmiechem, czekałam na 'dziękuję' i wybuch radości. Szczerze? Myślał, że to gotówka. Nie rozumiał, o co chodzi, jeszcze kiepsko czyta. Mama mu wytłumaczyła, że będzie mógł teraz chodzić na basen i uczyć się pływać. Że to taki 'inny' prezent od cioci.
Maciek najpierw zaczął tupać, zrobił się czerwony, a potem się wściekł. Nie ma pieniędzy, konsoli ani telefonu? Tragedia. Płakał i krzyczał z 15 minut. Jego rodzice też mieli kwaśne miny i naprawdę nie wiem, czy było im wstyd za syna, czy sami byli rozczarowani moim prezentem.
Droga Redakcjo, jestem zszokowana tym, co dzieje się z dziećmi w dzisiejszych czasach. Niestety to my, dorośli, często do tego doprowadzamy.
Karola
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- "Mąż i dzieci traktują mnie jak służącą. Dam im nauczkę, to może przejrzą na oczy, że obiad się sam nie ugotuje i pranie się samo nie składa"
- "Kładę dzieci spać w ubraniach do szkoły. Rano mamy o połowę mniej nerwów, polecam"
- „Wróciłam wcześniej od rodziców i przyłapałam męża z kochanką. Dla niego rzuciłam karierę, a on tak mi się odpłaca?”