Reklama

Biję się z myślami, czy posyłać synka do szkoły specjalnej. To nie tak, że chcę go napiętnować, a tak niestety uważa moja teściowa i siostry męża.

Reklama

Chodzi mi tylko o jego dobro

Tymuś ma 9 lat i radzi sobie w szkole, jak może najlepiej. To dziecko z autyzmem, ale w normie intelektualnej. Niestety, niektóre jego zachowania są trudne i niezrozumiałe dla innych dzieci i dla nauczycieli również. Tak właśnie jest, nie wszyscy nauczyciele w zwykłej szkole potrafią wspierać trudne dziecko, mimo że chyba powinni być do tego przygotowani...

Stajemy z mężem na rzęsach, żeby zapewnić Tymkowi terapię i jak najlepsze warunki do rozwoju. Uzyskaliśmy orzeczenie, synek ma nauczyciela wspomagającego, jeździmy na różne zajęcia. Ale to nie wystarcza.

Tak sobie myślę coraz częściej, że Tymkowi byłoby lepiej w szkole, która ma wykwalifikowaną kadrę i do której chodzą dzieci podobne do niego. Szkoła specjalna nie jest dla mnie problemem. Nie uważam, żeby dzieci tam były jakoś naznaczone. Najważniejszy jest dla mnie spokój synka. W zwykłej szkole coraz częściej się męczy.

Rodzina męża nie akceptuje jednak tego, że Tymek jest trochę inny. Twierdzą, że wydziwiam i że robię dziecku krzywdę. No bo jak – szkoła specjalna? Dla półgłówków? Niestety takie słowa padły z ust mojej teściowej i wtedy się popłakałam. Wiem, że jeśli poślę Tymka do takiej placówki, oni będą go uważać za dziecko gorszego sortu. Nic do nich nie trafia, siostry męża stoją murem za matką, nic nie rozumieją. Dla nich Tymek ma być normalny i kropka. No i jeszcze ten argument – co ludzie powiedzą??

Dla mnie, dla matki, nie jest ważne, co ludzie będą gadać. Nie chcę tylko, żeby synek doświadczył takiego traktowania i upokorzeń. Niczym sobie na to nie zasłużył.

Pola

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama