Reklama

Ojczym Kamila nie miał nad chłopcem litości. Po 16 dniach pobytu w szpitalu stan Kamila nadal jest bardzo ciężki.

Reklama

Poparzony Kamil wciąż jest na oddziale intensywnej terapii

Wczoraj (19 kwietnia) lekarze z GCZD w Katowicach po raz kolejny podali informację o stanie zdrowia poparzonego Kamila z Częstochowy.

„Kamilek jest już 16. dzień w naszym szpitalu. Jego stan jest nadal bardzo ciężki. Dziecko cały czas jest w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii.

Wciąż największym problemem jest ciężki przebieg choroby oparzeniowej u chłopca, spowodowanej rozległymi oparzeniami i nieleczeniem ran oparzeniowych przez wiele dni” – czytamy w komunikacie.

Kamil nie mógł liczyć na pomoc

Niestety, ani matka Kamila, ani jej siostra nie wezwały pomocy do cierpiącego dziecka. Po tym jak Dawid B. skatował chłopca, matka miała jedynie smarować poparzenia chłopca maścią… Podawano mu też leki przeciwbólowe. Pogotowie wezwał dopiero biologiczny ojciec dziecka, gdy przyszedł odwiedzić syna.

Kamil trzy razy uciekał z domu…

Przez pewien czas rodzina Kamila mieszkała w Olkuszu. Jak udało się ustalić dziennikarzom TVN, w tym czasie Kamil uciekał z domu. Trzykrotnie. Raz odnaleziono go rankiem na osiedlu. Był listopad, a przemarznięty chłopiec miał na sobie cienkie ubranie. Rozpoczęło się wówczas postępowanie, które miało na celu sprawdzenie, czy chłopiec powinien zostać umieszczony w rodzinie zastępczej. Z postępowania wynikło, że najlepsze dla chłopca będzie, jeśli zostanie pod opieką matki i ojczyma.

Źródło: gazeta.pl

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama