Szpital ujawnił nowe informacje na temat zdrowia Kamila. Nie jest dobrze
Kamil z Częstochowy od 3 kwietnia przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka. Od dnia, w którym trafił do szpitala, chłopiec jest w śpiączce. Lekarze oczyścili rany powstałe w wyniku poparzenia wrzątkiem i rozgrzaną blachą pieca. Ale jeśli chodzi o stan zdrowia dziecka, wciąż nie mają dobrych wieści.
Ojczym Kamila nie miał nad chłopcem litości. Po 16 dniach pobytu w szpitalu stan Kamila nadal jest bardzo ciężki.
Poparzony Kamil wciąż jest na oddziale intensywnej terapii
Wczoraj (19 kwietnia) lekarze z GCZD w Katowicach po raz kolejny podali informację o stanie zdrowia poparzonego Kamila z Częstochowy.
„Kamilek jest już 16. dzień w naszym szpitalu. Jego stan jest nadal bardzo ciężki. Dziecko cały czas jest w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii.
Wciąż największym problemem jest ciężki przebieg choroby oparzeniowej u chłopca, spowodowanej rozległymi oparzeniami i nieleczeniem ran oparzeniowych przez wiele dni” – czytamy w komunikacie.
Kamil nie mógł liczyć na pomoc
Niestety, ani matka Kamila, ani jej siostra nie wezwały pomocy do cierpiącego dziecka. Po tym jak Dawid B. skatował chłopca, matka miała jedynie smarować poparzenia chłopca maścią… Podawano mu też leki przeciwbólowe. Pogotowie wezwał dopiero biologiczny ojciec dziecka, gdy przyszedł odwiedzić syna.
Kamil trzy razy uciekał z domu…
Przez pewien czas rodzina Kamila mieszkała w Olkuszu. Jak udało się ustalić dziennikarzom TVN, w tym czasie Kamil uciekał z domu. Trzykrotnie. Raz odnaleziono go rankiem na osiedlu. Był listopad, a przemarznięty chłopiec miał na sobie cienkie ubranie. Rozpoczęło się wówczas postępowanie, które miało na celu sprawdzenie, czy chłopiec powinien zostać umieszczony w rodzinie zastępczej. Z postępowania wynikło, że najlepsze dla chłopca będzie, jeśli zostanie pod opieką matki i ojczyma.
Źródło: gazeta.pl
Piszemy też o: