Reklama

Muszę wrócić do pracy, więc intensywnie szukam niani dla mojego półtorarocznego synka. Znajomi polecali fajne opiekunki, ale wszystkie są zajęte. Za to do mnie dzwonią same 20-latki, chętne do pracy od zaraz. Wciąż się waham. Nie widzę takiej dziewczyny w roli odpowiedzialnej opiekunki. Boję się, że mi tylko w domu namąci.

Reklama

Boję się zatrudnić młodą opiekunkę

Olaf jest bardzo żywym i inteligentnym dzieckiem. Potrzebuje kogoś, kto zadba o niego jak o własnego synka albo wnuczka, ugotuje, poczyta książeczki, pospaceruje. Pomyśli o wszystkim, nie narazi na niebezpieczeństwo. Zależy mi, żeby niania wprowadziła do naszego domu trochę takiego ciepła, jak kochająca babcia, której mój synek niestety nie ma.

Dla mnie niania to z założenia osoba starsza. Taka, która odchowała własne dzieci, ma wnuki i wie, jak je rozpieszczać. Nie wiedziałam, że teraz tyle młodych dziewczyn garnie się do tego zajęcia. Czyżby był to łatwy pieniądz? Właśnie tego się obawiam – zero doświadczenia i nadzieja na kasę małym kosztem. Już sobie wyobrażam, jak taka małolata dopiero co po studiach siedzi całymi dniami na telefonie, a mój Olaf nudzi się sam...

Mam też inne obawy. Nie umiałabym chyba zaakceptować młodej, atrakcyjnej dziewczyny w swoim domu. Chyba bym się wściekła, gdyby mój mąż zerkał na nią ukradkiem.

Zastanawiam się, czy inne mamy mają dobre doświadczenia z młodymi opiekunkami. Czy rzeczywiście jest się czego obawiać? A może jestem jakaś uprzedzona i warto zaufać młodej osobie?

Martyna

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama