Reklama

Beata Klimek, 47-letnia mieszkanka Poradza, zniknęła 7 października. Po raz ostatni widziano ją w okolicach przystanku. Kobieta odprowadzała swoje dzieci do autobusu szkolnego. Kobieta zniknęła bez śladu, od trzech tygodni rodzina i mieszkańcy pomagają w poszukiwaniach Beaty.

Reklama

Zaginiona mieszkała z teściami. Razem z mężem adoptowali trójkę dzieci

Beata Klimek mieszkała z trójką adoptowanych dzieci w domu swoich teściów. Zaginiona jest w trakcie rozwodu z mężem, który po 26 latach wspólnego życia postanowił się wyprowadzić. Według relacji Jana, ich wspólne życie stopniowo się pogarszało. Klimkowie przez lata próbowali różnych metod leczenia niepłodności, ale ostatecznie zdecydowali się na adopcję trójki rodzeństwa. „Miała być dwójka, ale że było troje rodzeństwa, wzięliśmy całą trójkę” — mówił Jan w rozmowie z „Faktem”.

Para kłóciła się. Kobieta miała grozić mężowi

Z wypowiedzi Jana Klimka wynika, że ich małżeństwo było pełne napięć. „Nie dogadywaliśmy się, między nami były kłótnie” — mówił. Mężczyzna podkreślał, że chciał rozstać się z Beatą za porozumieniem stron i kilkakrotnie zachęcał ją do ułożenia sobie życia z innym partnerem, szczególnie, że on sam związał się z nową kobietą. Beata, według jego relacji, miała stanowczo sprzeciwiać się rozwodowi i „odgrażać się” mężowi słowami „ty jeszcze zobaczysz”.

Mieszkańcy mają swoje podejrzenia. Mąż odpiera wszystkie zarzuty

Zaginięcie Beaty wywołało falę spekulacji, w tym podejrzeń co do udziału Jana Klimka w zniknięciu jego żony. Część mieszkańców wsi uważa, że mężczyzna powinien zostać zatrzymany przez policję. Jan Klimek kategorycznie zaprzecza wszelkim podejrzeniom, zapewniając, że nie miał z tym nic wspólnego. Jan Klimek przyznał, że w dniu zaginięcia widział Beatę z dziećmi. „Stałem za bramą, widziałem, jak wychodzili. Potem już ich nie widziałem” — mówił. W rozmowie z „Faktem” wyznał, że tego dnia zajmował się porządkami na posesji i nie zauważył, co mogło wydarzyć się później.

Beata była blisko z dziećmi. Tylko ona się nimi zajmowała

Bliscy zaginionej kobiety są przekonani, że Beacie mogło przytrafić się coś złego. Dzieci zaginionej znalazły schronienie u cioci. „Nie wierzymy w to, że mogłaby zostawić trójkę swoich dzieci i uciec. Tylko ona się nimi zajmowała i była z nimi bardzo blisko” — powiedziała siostrzenica pani Beaty. Siostra zaginionej opowiadała, że Jan Klimek źle traktował rodzinę, a wobec dzieci stosował kary. Jednak mężczyzna zapowiada, że będzie walczył o dzieci. „Nie odpuszczę, bo to są moje dzieci i kocham je całym sercem” — zapewnia Jan. „Dzieci, jak poszły stąd, bo szukały mamy, to poszły do cioci. I tam już zostały. Potem policja uniemożliwiła mi cały kontakt z nimi” — opowiada w „Fakcie” zdenerwowany ojciec.

Policja nie ma żadnych dowodów. Nikt nie zostanie zatrzymany

Pomimo podejrzeń funkcjonariusze nie mają żadnych dowodów, które mogłyby doprowadzić do zatrzymania jakiejkolwiek osoby. „Ciężko jest tu mówić o jakichś podejrzeniach. Jeżeli wobec męża pani Beaty nie ma żadnych przesłanek do zatrzymania, to nie możemy tego zrobić” — wyjaśnia st. sierż. Szymon Martula z łobeskiej komendy.

Jak wygląda zaginiona Beata Klimek? Rysopis kobiety

Pani Beata ma około 160 cm wzrostu, brązowe oczy i rude włosy do ramion. W dniu zaginięcia miała na sobie różową kurtkę, czarne spodnie oraz biało-niebieskie buty sportowe. Komenda Powiatowa Policji w Łobzie prosi każdego, kto posiada jakiekolwiek informacje na temat zaginionej, o kontakt pod numerem telefonu 47 782 55 11 lub alarmowym 112.

Źródło: Fakt

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama