„Tajemniczy mściciel dręczył mojego Michasia co noc. Kiedy zaczął męczyć wnuka, wiedziałam, co robić”
Modlę się, polecając wnuka ochronie krewnych, którzy są już po drugiej stronie. Wierzę, że to pomoże.
- redakcja mamotoja.pl
Michał od małego miał wielką wyobraźnię, i to stało się jego przekleństwem. Wykreowane w umyśle czterolatka postacie ożywały nocą, kiedy zasypiał. Budził się z krzykiem i długo nie mógł się uspokoić. Szczególnie jeden byt uparł się go dręczyć, sporo się o nim nasłuchałam od przerażonego synka.
– Był moim przyjacielem, najlepszym, jakiego miałem – drżał Michał, przytulając się do mnie mocno.
Aha, mam do czynienia z wymyślonym kolegą – pomyślałam.
– I on mnie zabił – ciągnął synek, wprawiając mnie w osłupienie.
– To niemożliwe, nikt nie podniósłby na ciebie ręki, nie pozwoliłabym mu – udałam, że wierzę w to, co mówi.
Michał spojrzał na mnie poważnie, na długich rzęsach wisiały krople łez.
– Ciebie wtedy nie było, a ja byłem duży, taki jak tata.
Trochę seplenił, co przydawało dramatycznym wypowiedziom szczyptę komizmu.
– Zabił mnie na śmierć, pistoletem – dodał. – Stselił, pif, paf. I ja umarłem.
– Zastrzelił cię? Kochanie, to był zły sen, obudziłeś się i już wszystko jest dobrze – głaskałam go po włoskach.
Michał pokręcił głową.
– Nie jest, on powiedział, że moja śmierć nie zmazała plamy na honorze jego siostry. Chce się zemścić.
Zwróciłam uwagę, że Michał wypowiedział to zdanie z namysłem, starannie wymawiając głoski, jakby cytował z pamięci. Pewnie mu się to przyśniło, bo było nietypowe dla sposobu wypowiedzi czterolatka.
Po kim je powtórzył?
– Mamo, co ja zrobiłem jego siostrze? – powoli uspokajał się, ciekawość brała górę; patrzył na mnie ufnie niebieskimi oczami, wierząc, że wyjaśnię tajemnicę.
Może egzorcyzmy?
Mogłam się domyślać, co spowodowało plamę na honorze panny, ale nie zamierzałam dzielić się tym z dzieckiem. Kolejny raz zwróciłam jednak uwagę, że Michał ma zbyt ograniczony zasób wiedzy, by wymyślić taki zwrot akcji, nie mówiąc o dialogach.
Pomyślałam, że mogą to być wspomnienia z poprzedniego życia mojego syna. Trochę o tym czytałam, lecz nie do końca wierzyłam, a tu proszę, moje rodzone dziecko mówiło o dziwnych zdarzeniach, w których nie mogło brać udziału. Musiałam to przemyśleć.
Na razie zastosowałam wypróbowany sposób na dziecięce zmartwienia.
– Jak jeszcze raz zobaczysz we śnie tego typka, odeślij go do mnie. Już ja go przepędzę – obiecałam.
Uspokojony Michał pozwolił się utulić i po dłuższym czasie odpłynął w spokojny sen. Poszłam w jego ślady.
Z objęć Morfeusza wyrwało mnie szarpanie za ramię.
– No, Hanka, nareszcie otworzyłaś oczy – sapnął mąż, przestając się znęcać nad moją ręką. – Już myślałem, że nie uda mi się ciebie dobudzić, miotałaś się po całym łóżku, bałem się, że spadniesz. Co ci się śniło?
– Zabójca naszego syna – odparłam bez chwili wahania.
Potem nie umiałam wytłumaczyć odpowiedzi, sen wyparował, pozostawiając nieuchwytny, ale dobrze wyczuwalny niepokój. Jakby ktoś mi powiedział: „Ze mną nie zaczynaj, zrobię, co zechcę, nie jesteś wystarczająco silna, by rzucać mi wyzwanie”.
Męczyło mnie to, rano spróbowałam opowiedzieć sen mężowi, gdy przyczłapał na bosaka Michał, ciągnąc za sobą ulubionego pluszowego misia. Wychwycił w mojej historii coś znajomego, bo wycelował we mnie oskarżycielskie spojrzenie i powiedział:
– Nie mówiłaś mi, że go znas.
Nic więcej nie udało mi się z niego wyciągnąć, zamknął się w sobie.
Nadal źle sypiał, koszmary powtarzały się, występował w nich wciąż ten sam osobnik, zabójca, a jednocześnie najbliższy przyjaciel. Dziwne połączenie, w dodatku pojawiał się jako mściciel szukający sprawiedliwości za zbrukanie honoru siostry.
Miałam tego serdecznie dość, dlatego pod nieobecność męża, który był przeciwny takim praktykom, okadziłam mieszkanie szałwią, a także zaprosiłam egzorcystę. Nic to nie pomogło, zadziałały dopiero tabletki, które przepisał Michałowi lekarz.
Lekkie tabletki nasenne przerwały pasmo koszmarnych snów, synek się wyciszył, ale jeszcze długo pamiętał o swoim zabójcy, który uważał, że śmierć to niewystarczająca kara.
Dziwnie było słuchać Michała opowiadającego ze swadą, jak zginął. Nie pamiętał wydarzeń poprzedzających morderstwo, tylko strzał i ostatnie słowa zabójcy:
„Tylko tyle? To stanowczo za mało, nie dostałem zadośćuczynienia, na jakie zasłużyłem”.
Gdy Michał poszedł do szkoły, przestał opowiadać o zabójcy. Nowe wrażenia wzięły górę nad wspomnieniami z poprzedniego życia, synek wyzwolił się od wizyt nocnego gościa.
– Tak z dziećmi bywa, niepotrzebnie się martwiłaś, fantazje Michała nie były aż tak ważne, jak się wydawały – powiedział mąż.
Chętnie przyznałam mu rację i zapomniałam o nocnych koszmarach małego Michałka. Dlatego kiedy wiele lat później mój wnuk zaczął krzyczeć po nocach, nie skojarzyłam faktów, dopóki nie usłyszałam od zapłakanego malca bezpośredniej relacji.
Ależ on jest zawzięty!
– Boję się go, jest dorosły i tak dziwnie na mnie patrzy – trząsł się Kajtek. – Czasem mówi, że zabierze mnie od tatusia, bo chce, żeby tata cierpiał.
Doznałam uczucia, że już to kiedyś słyszałam. Było tak jak przed laty, sytuacja się powtarzała. Kajtek nocował u nas, jego rodzice dostali wolne i wyjechali na weekend, zostawiając nam wnuka. Dzieciak spał w dawnym pokoju Michała, na jego tapczanie.
Nie zlekceważyłam jego snu. Odbyłam długą rozmowę z Michałem i Olą, uznaliśmy, że niebezpieczeństwo jest realne. Dziadek Kajtka został z tej rozmowy wykluczony, jako niepoprawny niedowiarek.
– Skoro zabójca zostawił w spokoju małego Michała, to znaczy, że nie ma odpowiedniej mocy. Inaczej z przyjemnością zrobiłby mu krzywdę, tak jak zapowiadał w każdym śnie – pocieszałam rodziców Kajtka.
– Dlaczego prześladuje młodego, skoro uważa, że ze mną ma na pieńku? – gryzł się Michał.
– Dzieci mają specjalne zdolności, może tylko z nimi jest w stanie się skontaktować. Straszy Kajtka, żeby odegrać się na tobie. Ciekawe, co mu zrobiłeś w poprzednim życiu.
– Nie pamiętam – zezłościł się Michał. – Nie mogę odpowiadać za to, co zrobiłem, kiedy nie byłem sobą. Nie wiem nawet, czy reinkarnacja istnieje, może ten drań łże, żeby sadystycznie znęcać się nad dzieckiem. On to potrafi! Jeszcze pamiętam, co mi robił, jak się go bałem. Przychodził do mnie każdej nocy, zrezygnował dopiero wtedy, gdy dostałem tabletki na sen.
Pierwszy raz od lat nawiązał do minionych wydarzeń. Myślałam, że o nich zapomniał.
– Nie pozwolę, żeby Kajtek przechodził przez to samo – szepnął na koniec udręczony Michał.
– W domu nie miał takich snów – zastanowiła się Ola. – Myślicie, że to coś znaczy? Może to incydent, który się więcej nie powtórzy?
Niestety, Kajtek, podobnie jak przedtem jego tata, padł ofiarą przebywającego w zaświatach zabójcy, który uważał się za mściciela.
Kiedy odnalazł cel, nie chciał go stracić z oczu, przychodził do Kajtka co noc, ale teraz byliśmy już mądrzejsi, wiedzieliśmy, jak pomóc dziecku. Kajtek dostał tabletki na sen, które w jakiś sposób chronią go przed odwiedzinami bytów, likwidując wspólną płaszczyznę, na której kontakt między dwoma światami jest możliwy.
Niedługo nie będą potrzebne, czas biegnie, czekamy, żeby Kajtek wyrósł z wieku, w którym zagubione dusze odnajdują do niego drogę. Zadbałam też po swojemu o bezpieczeństwo wnuka, regularnie polecam go przebywającym w zaświatach krewnym, a jest ich naprawdę dużo. Wierzę, że pomogą, są bliżej mściciela, mogą go powstrzymać.
Hanna, 67 lat
Zobacz też:
- "Mąż osiwiał w jedną noc, od tamtej pory nie mógł sobie wybaczyć. Aż Jaśminka dała mu tę dziwną muszlę"
- "Majka nie płakała po śmierci mamy. W piątą noc po pogrzebie zrozumiałem, dlaczego. I poczułem, że tracę rozum"
- „Dopiero po jakimś czasie od adopcji zrozumiałam, jak straszne rzeczy przeszedł Kacper. Najgorsze traumy miał jednak przed sobą”