Reklama

Hanna i jej mąż Lewis zapamiętają ten dzień do końca życia. Ojciec Lewisa okazał się tym, który zachowuje spokój, nawet gdy sytuacja jest naprawdę wyjątkowa. Prowadził samochód z rodzącą synową i przerażonym synem na pokładzie. Najpierw sam, potem pod eskortą czterech radiowozów na sygnałach.

Reklama

Odeszły jej wody w samochodzie teścia

Gdy Hannah poczuła, że skurcze nasilają się, wraz z mężem i jego ojcem ustalili, że nie ma czasu dzwonić po pogotowie i czekać na karetkę. Teść siadł za kierownicą i ruszyli w stronę szpitala.

Mniej więcej w połowie drogi na porodówkę kobiecie odeszły wody. Bóle porodowe nasilały się. I Hannah, i jej mąż zaczynali poważnie obawiać się o to, czy ta historia na pewno skończy się dobrze… Jedyną osobą, która zachowała spokój był teść rodzącej…

Zatrzymał samochód i postanowił poczekać na przyjazd wezwanej karetki. Wtedy zobaczył patrol policji. Powiedział do policjantów: „Moja synowa rodzi”. Funkcjonariusze podjęli wtedy błyskawiczną decyzję: będą eskortować samochód z rodzącą, tak by znalazła się w szpitalu jak najszybciej.

Poród na sygnałach (czterech radiowozów)

Policjanci wezwali wsparcie i dalsza droga odbywała się w towarzystwie czterech radiowozów. Wszystkie jechały na sygnałach…

„Pomiędzy skurczami widziałam wszystkie te policyjne samochody wokół nas. To było dziwaczne, jak z filmu akcji” – wspomina Hannah.

Zespół medyczny czekał na kobietę przed szpitalem. Okazało się, że gdy dojechali na miejsce, główka noworodka znajdowała się już na zewnątrz. Chwilę potem Hannah urodziła — na przednim siedzeniu samochodu teścia. Dopiero potem, tuląc maleństwo do piersi, znalazła się na noszach, a następnie w sali porodowej, gdzie mąż przeciął pępowinę.

Mała Alice urodziła się zdrowa. Gdyby nie dziadek… nie wiadomo jak szybko ona i jej mama znalazłyby się pod fachową opieką położnych.

Źródło: walesonline.co.uk

Piszemy też o:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama