Znacie te historie – chłopak i dziewczyna poznają się przez wspólnych znajomych, na imprezie, zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia i stają się nierozłączni. Po dwóch latach zaręczyny, po kolejnych dwóch ślub i wesele, o którym rodzina będzie opowiadała miesiącami. Rok później pojawia się na świecie różowiutki, pulchniutki, wyczekiwany przez wszystkich bobas. Tak było ze mną i Rafałem, moim mężem. Piękny obrazek? Tylko na pierwszy rzut oka.

Reklama

Myślałam, że będzie łatwo

Miesiące mijały, nasz bobas, Anielka, rosła jak na drożdżach. Gdy skończyła rok, zaczęliśmy się zastanawiać z Rafałem, czy to nie czas, aby zacząć starać się o drugie dziecko – oboje chcieliśmy mieć dużą rodzinę. Byliśmy w dobrej sytuacji finansowej, mieliśmy wsparcie bliskich, wiedzieliśmy, że to dobry czas. 9 marca 2019 zobaczyłam na teście ciążowym dwie kreski. Ze szczęścia skakaliśmy pod sufit. 22 marca dowiedziałam się, że poroniłam.

– To się bardzo często zdarza na tak wczesnym etapie ciąży. Proszę się nie martwić. Następnym razem się uda – powiedziała mi podczas USG lekarka. Rafał był cały czas przy mnie, trzymał mnie za rękę. Słyszeliśmy, że to się zdarza. Nigdy nie sądziliśmy jednak, że nas też to spotka. Przecież z poczęciem Anielki nie mieliśmy żadnych problemów, a cała ciąża przebiegała wręcz książkowo…

17 września zrobiłam kolejny test. Dwie kreski. Tym razem skakania pod sufit nie było. Był strach, paraliżujący. Wizyta u lekarza – wszystko dobrze, pani Dominiko – uspokajała mnie lekarka. Proszę na siebie uważać, nie przemęczać się. Kilka tygodni później – krew. Krew na bieliźnie, na spodniach, na kanapie. Wiedziałam, co to oznacza. Oboje z Rafałem wiedzieliśmy.
– Bardzo mi przykro – słowa lekarki słyszałam jak przez mgłę.

To kiedy drugie dziecko?

Mniej więcej w tamtym czasie zaczęły pojawiać się pytania o drugie dziecko. Anielka skończy niedługo 2 latka, to już czas, Dominiczko. Dominiczko, nie myślicie z Rafałkiem o drugim dziecku? To najlepszy moment, przecież Anielka nie może być sama, bez braciszka i siostrzyczki. Dominiczko, no i jak tam, próbujecie? Córka mojej sąsiadki właśnie się dowiedziała, że będzie mieć bliźniaki! Wyobrażasz sobie? Podwójne szczęście. Moja teściowa mnie nie oszczędzała. Co jej miałam powiedzieć? Bardzo się cieszę, mamo, szczęściem córki twojej sąsiadki, ja kilka tygodni temu poroniłam. Już po raz drugi w ciągu ostatnich miesięcy.

Zobacz także

Potem przyszła pandemia. Myśli o powiększeniu rodziny zeszły na bok. Był strach – o nas, o Anielkę, naszych rodziców. O pracę. Gdy sytuacja się ustabilizowała, postanowiliśmy z Rafałem, że spróbujemy raz jeszcze.

Kwiecień 2021. Dwie kreski na teście. Znów poczuliśmy radość, znów ktoś dał nam nadzieję. Pierwsza wizyta u lekarza, druga. Nic nie wskazywało na to, co miało nastąpić. W połowie czerwca poszłam na USG. Serduszko przestało bić – usłyszałam. Chyba zemdlałam. Nie pamiętam, jak wróciliśmy z gabinetu do domu. Nie pamiętam kolejnych kilku dni. Pamiętam tylko to uczucie – jakby ktoś wyrwał mi serce. O tym, co działo się później, nawet nie chcę myśleć.

Słowa teściowej ranią mi serce

Kilka dni temu zawieźliśmy Anielkę do teściów na miniwakacje. Chcieliśmy, żeby spędziła z nimi trochę czasu, żebyśmy my mogli sobie poukładać kilka spraw. Na odchodne teściowa wskazała na bawiącą się w ogrodzie Anielkę. Patrzcie, jaka samiutka, jaka smutna… Jakby było dobrze, gdyby miała kogoś do zabawy…

Łzy napłynęły mi do oczu. Pobiegłam do samochodu bez słowa. Rozryczałam się w nim jak dziecko. Rafał przez 15 minut musiał mnie uspokajać. Po powrocie do domu nie wychodziłam z łóżka przez dwa dni. Słowa teściowej przypominają o tych trzech aniołkach, które nosiłam przez chwilę pod sercem. Przypomniały, że może już nigdy nie donoszę ciąży. Jak mam z uśmiechem odpowiadać na jej pytania, kiedy nocami wyję w poduszkę? Gdyby tylko wiedziała, co przechodzę...

Dominika

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama