Reklama

Do tej tragedii na placu zabaw doszło w lutym 2023 roku. Chłopiec zmarł na drugi dzień po upadku ze zjeżdżalni, dokładnie 7 lutego. 4 marca 2024 szkoła otrzymała pozew. Rodzice żądają, by placówka zwróciła im ponad 350 tys. złotych, które pochłonęły próby leczenia syna.

Reklama

Gdyby nie te 3 zaniedbania szkoły, chłopiec by żył?

Z tego, co udało się ustalić, 8-letni Dallin zjeżdżając na zjeżdżalni, upadł na twarde podłoże z wysokości ponad 2 metrów. Bezpośrednią przyczyną śmierci był uraz głowy.

Zdaniem rodziców chłopca winę za śmierć syna ponosi szkoła.

Po pierwsze dlatego, że nie zapewniła należytej opieki nad uczniami podczas zajęć szkolnych.

Po drugie dlatego, że władze placówki pozwoliły na to, by na placu zabaw stanęła tak stroma i wysoka zjeżdżalnia, pozbawiona poręczy…

I po trzecie: z powodu mrozu podłoże pod zjeżdżalnią było zbyt twarde (niezgodne z obowiązującymi standardami dotyczącymi miękkości podłoża na placu zabaw, mającego minimalizować ryzyko obrażeń w wyniku upadku). W pozwie określają podłoże jako „twarde jak skała”.

Na pogrzeb syna nie wydali nic?

Szkoła i władze gminy nie chcą komentować toczącego się przeciw nim postępowania. Informują jedynie, że to z ich budżetu pokryte zostały koszty pogrzeby Dallina.

Rodzice nieżyjącego chłopca zadbali jedynie o treść nekrologu synka. Wspominają go w nim jako wyjątkowe dziecko. Dallin miał – jak wielu jego rówieśników – czasami dokuczać innym i złościć się, ale zawsze kochał swoje trzy siostrzyczki, mamę i tatę. Wolny czas najchętniej spędzał, grając w gry komputerowe i planszówki. Uwielbiał też czytać książki i grać w piłkę nożną.

„Jesteśmy załamani. Zawsze będziemy tęsknić za jego uśmiechami. Tym, jak się przytula, żartuje, bawi i zachwyca niesamowitym umysłem”.

Źródło: cofemom

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama