Tragedia nad Jeziorem Turawskim. Bawili się w żołnierzy, wjechali na koniach w plażowiczów z dziećmi
Karetka zabrała 7-letnią dziewczynkę do szpitala po tym, jak stratował ją koń. Wszystko dlatego, że w dwa dni przed Świętem Wojska Polskiego grupa osób postanowiła odbyć prywatną konną defiladę… W pewnym momencie jeźdźcy wtargnęli na plażę nad jeziorem, gdzie odpoczywały rodziny z dziećmi.
Wszystko to wydarzyło się w niedzielę, 13 sierpnia. Po tym jak koń potrącił dziewczynkę, wszyscy jeźdźcy oddalili się z miejsca zdarzenia. Wiele wskazuje na to, że przynajmniej część z nich była pod wpływem alkoholu.
Krzyczeli, że… są żołnierzami.
Osoby na koniach pojawiwszy się nad brzegiem jeziora, miały krzyczeć, że są żołnierzami. W rzeczywistości byli to członkowie grupy rekonstrukcyjnej wydarzeń historycznych. Którzy spotkali się, wypili kilka głębszych i „trochę” ich poniosło…
Zapłakane i zakrwawione dziecko ich nie obchodziło
Potrącona dziewczynka wpadła do wody. Jeźdźcy czym prędzej oddalili się, nie interesując się stanem dziecka.
Zakrwawioną i zapłakaną 7-latkę na brzeg wyciągnęli ratownicy wodni. Położyli ją na desce i opiekowali się nią aż do przybycia karetki. Dziecko z rozciętym łukiem brwiowym trafiło do szpitala w Opolu.
Wśród pijanych jeźdźców był VIP?
Na miejscu zdarzenia pojawiła się również policja. Funkcjonariuszom udało się porozmawiać z jednym z koniarzy. Był on pod wpływem alkoholu, jednak nie dostał mandatu, gdyż (jak twierdził) nie jechał na koniu, a prowadził zwierzę (co jest dozwolone mimo promili).
Policja prowadzi śledztwo w tej sprawie. Funkcjonariusze są na etapie poszukiwania osób, które na koniach wjechały w plażowiczów. Żaden z jeźdźców nie zgłosił się na policję, by przyznać się do winy.
Wiadomo już, że część osób na koniach to członkowie cywilnej grupy rekonstrukcyjnej wydarzeń historycznych.
Wśród podchmielonych jeźdźców prawdopodobnie był radny sejmiku województwa opolskiego.
Źródło: Polsat News
Piszemy też o: