„Tyle z siebie daję, wożę córce obiadki, odkurzam jej dom i pilnuję wnuczki, ale słowa Ani załamały mnie” [list do redakcji]
Przykro mi, że Ania nie docenia mojej pomocy. Prawie codziennie podrzucam im jakieś słoiki, a ona ciągle daje mi sygnały, że za mało robię. Mam dopiero 60 lat i nie mogę rzucić pracy. Mam swoje potrzeby, na które muszę zarabiać.
Droga Redakcjo,
Potrzebuję, żeby ktoś obiektywny spojrzał na moją sytuację z boku. Piszę do Was, ponieważ mam problem z dorosłą córką. W tym roku skończyłam 60 lat i wciąż pracuję, ale mimo to staram się pomagać Ani, jak tylko mogę. Ania ma dwoje dzieci: Tosię, która ma 6 lat, oraz Kacperka, który ma zaledwie 6 miesięcy. Każdego dnia wożę jej obiadki, kiedy trzeba odkurzam jej dom i pilnuję wnuczka, by miała więcej czasu na odpoczynek.
Pomagam Ani, kiedy tylko mogę
Doskonale rozumiem, że moja córka jest zmęczona, sama wychowałam dwoje dzieci i wiem, ile to kosztuje wysiłku. Właśnie dlatego staram się ją wspierać na tyle, na ile pozwala mi mój czas i siły, a przecież mam ich coraz mniej. Mimo to Ania ciągle powtarza, że moja pomoc jest niewystarczająca. Ostatnio powiedziała mi, że mogłabym się bardziej postarać, przywołując przykład mojej teściowej, która rzekomo pomagała mi bardziej, niż ja pomagam jej.
Moja teściowa nie pracowała
To prawda, że moja teściowa była dla mnie dużym wsparciem, ale trzeba pamiętać, że ona nie pracowała, gdy Ania i jej brat byli mali. Ja natomiast nadal pracuję i muszę godzić obowiązki zawodowe z życiem rodzinnym. Jest mi bardzo przykro, że moja córka tego nie widzi i nie docenia. Jej babcia poświęciła im wiele swojego czasu, ale to były inne realia. Moja teściowa od zawsze siedziała w domu, tylko tym się zajmowała i umiała. Opieka nad moimi dziećmi i pomoc w domu były dla niej czymś naturalnym.
Córka ciągle narzeka, że jej koleżanki mają lepiej
Ostatnio wpadłam do Ani posiedzieć trochę z Kacperkiem. Przyniosłam obiad i jakieś ciasto dla nas do kawy, a córka zaczęła opowiadać o swoich koleżankach. Mama jej koleżanki ze studiów zwolniła się z pracy i zajmuje się wnukami codziennie, a ostatnio to nawet umyła Marcie okna. Jakaś inna mama pomaga nawet w zakupach i w robieniu prania. To prawda, że nie robię dla Ani tego wszystkiego, ale daję jej tyle, ile mogę. Jak tylko córka prosi o mój czas, bo chce iść do fryzjera, to zostaję z wnuczkami. No chyba, że wtedy pracuję, to zdarza się, że muszę jej odmówić.
Czasy się zmieniły
Wydaje mi się, że Ania nie rozumie, jak ciężko jest godzić pracę z obowiązkami domowymi, szczególnie w tym wieku. Być może uważa, że skoro jej babcia mogła poświęcić się w pełni rodzinie, to i ja powinnam. Ale sytuacje są różne, czasy się zmieniły, a ja muszę też myśleć o swojej przyszłości, o zabezpieczeniu się na starość.
Nie chcę zrezygnować z pracy
Nie wiem, co powinnam zrobić. Przecież nie mogę zwolnić się z pracy, żeby poświęcić Ani i wnukom więcej czasu. Jej słowa mnie zraniły, a nawet trochę zdenerwowały. Tak jakbym ja nie była już ważna, a przecież mam dopiero 60 lat. Mam swoje potrzeby, na które muszę zarabiać pieniądze. A może powinnam z nią porozmawiać i spróbować udowodnić jej, że naprawdę się staram…Przykro mi, bo nie chcę pogorszyć swoich relacji z córką, ale nie wiem, jak z nią o tym pogadać. Ja widzę, że jestem nowoczesną babcią, ale te ciągłe porównania do innych kobiet sprawiły, że już nie wiem, kto ma rację.
Wanda
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- „1500 zł za 5 dni na miejskim basenie? Nasza córka zostaje w domu, bo nie stać nas na taki luksus” [list do redakcji]
- „Moja teściowa poprzestawiała wszystkie rzeczy. Nie mogę znaleźć pieluchy, ani smoczka. I to ma być pomoc?” [list do redakcji]
- „Wolałam rodzić z mamą, niż z moim mężem. Koleżanki myślą, że oszalałam. Ja uważam, że było warto” [list do redakcji]