Reklama

Nie wolno ci tego zrobić! Pomyśl w końcu o sobie. O mnie i małej Julci. Masz męża i córeczkę! – Michał chodził po pokoju i krzyczał.

Reklama

Pierwszy raz widziałam męża w takim stanie. Zwykle w każdej sytuacji potrafił zachować spokój, czego szczerze mu zazdrościłam. – Danka nie może tego od ciebie żądać – pochylił się nade mną, wbijając mnie w fotel. – Są jakieś granice i tak już wiele dla niej zrobiłaś – krzyczał.

Dla rodziców liczyła się tylko Danka

Chciałam mu wyjaśnić, że siostra niczego ode mnie nie chce, nie rozmawiała ze mną na ten temat, zrobiła to mama. Działała w jej imieniu, była pośredniczką między nami. Wydawało mi się to naturalne, matka to matka. Jednak dzisiaj uderzyła mnie pewna prawidłowość. Przecież ona już drugi raz informowała mnie o tym, że Danusia potrzebuje mojego poświęcenia.

– Jeśli oddasz Dance nerkę, będziesz musiała ostrożnie żyć, powtarzać badania, żeby upewnić się, że druga nerka należycie funkcjonuje. Oczywiście, tak też można, tylko czy jesteś na to gotowa?

Pytał i pytał, a ja nie wiedziałam, co powiedzieć. Najchętniej uciekłabym przed Danką, żeby już niczego ode mnie nie żądała. Nie chciałam być zmuszana do podejmowana trudnych decyzji.

– Już raz oddałaś jej płat wątroby, teraz twoja matka żąda nerki. Jaką masz gwarancję, że to się kiedyś skończy?

Nie miałam żadnej, wprost przeciwnie, mogłam się spodziewać najgorszego.

Moja starsza siostra chorowała, odkąd pamiętam. Bardzo chciałam się z nią zaprzyjaźnić, ale mama nie lubiła, jak wchodziłam do jej łóżka albo siadałam obok na kanapie i wciągałam ją w zabawę.

– Nie skacz po Danusi, zostaw ją w spokoju, zajmij się czym innym – powtarzali.

Rodzice rozpostarli nad Danką parasol, przez który nie mogłam się przebić. Mnie nie obdarzali takim zainteresowaniem, choćbym nie wiem, co robiła. Próbowałam wszystkiego, ale osiągnęłam skutek odwrotny do zamierzonego.

– Malwina ma za dużo energii, strasznie trudno ją upilnować – wzdychała mama.

– To nieważne, cieszmy się, że jest zdrowa – odpowiadał tata.

Byłam dzieckiem, nie zwróciłam uwagi na dwuznaczność jego słów. Jasne, zdrowe dziecko to powód do radości, ale czy na pewno ojcu tylko o to chodziło?

Chciałabym wierzyć, że pojawiłam się na świecie, bo rodzice pragnęli mieć drugie dziecko. Tak zwyczajnie, bez żadnych podtekstów. Mogłabym sądzić, że tak było, gdybym nie usłyszała babci. Rozmawiała z przyjaciółką, a ja układałam na podłodze klocki. Byłam czymś zajęta, dopóki nie wpadło mi w uszy moje imię.

– Malwinka znów mieszka u ciebie? – zapytała pani Agnieszka.

Babcia westchnęła i zamieszała herbatę.

– Przeziębiła się i nie mogła zostać w domu, żeby nie zarazić siostry. Danka nie ma odporności, zwykły katar jest dla niej niebezpieczny – odparła.

– Biedne dziecko – powiedziała przyjaciółka babci, a ja przez chwilę myślałam, że mówi o mnie i zrobiło mi się strasznie smutno. Tęskniłam za mamą i tatą, a nawet za siostrą, z którą dzięki zabiegom rodziców, prawie nic mnie nie łączyło.

– Czy Danusia kiedyś wyzdrowieje?

Aha. Przyjaciółka babci wcale nie myślała o mnie, tylko o mojej siostrze. Czy wszyscy dorośli są tacy sami?

– Miejmy nadzieję, wiele obiecujemy sobie po nowej terapii. Dzięki pojawieniu się Malwinki Danusia zyskała nową szansę. To była dobra decyzja, chociaż z początku myślałam, że córka i zięć oszaleli. Decydować się na dziecko, mając już jedno wymagające nieustannej opieki!

Nie zrobiłam tego z miłości do siostry, po prostu nie chciałam zawieść mamy

Nadstawiłam uszu. Rodzice mnie chcieli, bo… Tak, bo miałam pomóc siostrze. Nie wiedziałam, w jaki sposób, ale całą sobą odczułam, że przyszłam na świat tylko dlatego, że Danka mnie potrzebowała.

Dużo później dowiedziałam się, że do leczenia siostry wykorzystano komórki macierzyste z krwi pępowinowej zmagazynowanej przy moim urodzeniu. Czy dlatego rodzice zdecydowali się na dziecko? Żeby mieć lekarstwo dla niej? Kiedyś zapytałam o to mamę, nie mogłam się powstrzymać.

– Co ty mówisz, Malwinko, oczywiście, że nie. Ale to była okazja, takie zabiegi przeprowadzano wówczas w USA, a potem w Niemczech, pojawiła się dla nas nadzieja. Powinnaś być dumna, że dzięki tobie Danusia zyskała nową szansę.

Tylko ona się liczyła, byłam dla mamy tyle warta, ile mogłam zrobić dla jej kochanej córki. Siostra na jakiś czas odzyskała siły, niestety jej organizm niszczył sam siebie, i choć po terapii było lepiej, wkrótce choroba znów dała o sobie znać.

Byłyśmy już pełnoletnie, ale to nie Danka powiedziała mi, że jej wątroba przestaje funkcjonować. Wysłała do mnie mamę.

– Ratunkiem dla twojej siostry byłaby operacja – powiedziała mama, patrząc mi wyczekująco w oczy.

Całkowicie się z nią zgodziłam, jeśli tak powiedzieli lekarze, to nie było wyjścia.

– Mówię o przeszczepie wątroby – uświadomiła mi mama, niezadowolona z mojej niedomyślności. – Poddasz się badaniom?

– Dlaczego ja? Przecież to Danka jest chora – zapytałam naiwnie, nie rozumiejąc, do czego mama zmierza.

– Ja i tata nie możemy być dawcami, cała nadzieja w tobie. Trzeba tylko sprawdzić, czy organizm Danusi nie odrzuci organu.

Patrzyłam na nią w milczeniu.

– Powinnaś to zrobić, twoja siostra cię bardzo potrzebuje – mama zganiła mnie za moje wątpliwości i brak natychmiastowej reakcji.

Zgodziłam się, bo jakże mogłabym odmówić? Ale nie zrobiłam tego z miłości do siostry, nie byłyśmy ze sobą blisko, po prostu nie mogłam zawieść mamy.

Bardzo się bałam tego, co miało nastąpić, badań, operacji i jej konsekwencji. Opadły mnie wątpliwości, nie mogłam spać. Ojciec pierwszy zauważył, co się ze mną dzieje.

– Denerwujesz się? – wziął mnie za rękę.

– Skądże… odpowiedziałam, wzruszając ramionami, udając obojętność.

Gdyby mu na mnie zależało, wiedziałby, co przeżywam.

– Wszystko będzie dobrze – zapewnił, nie patrząc na mnie. – Jesteś bardzo dzielna, nie wiem, co byśmy bez ciebie zrobili.

Odsunęłam się z niechęcią. Powołaliście mnie do życia, więc Danka dostanie to, czego potrzebuje – pomyślałam.

Ogarnął mnie taki żal, że łzy stanęły mi w oczach. Byłam dla rodziców gwarancją zdrowia ich starszej córki.

– To nerwy, zrozumiałe – ojciec poklepał mnie po ramieniu. – Spróbuj się odprężyć i odpocząć.

Nie chciał wiedzieć, co przeżywam.

Michał przemówił mi do rozsądku

Teraz, kiedy mama zaczęła przygotowywać mnie do kolejnego aktu poświęcenia, nie byłam już sama. Miałam Michała, który gotów był walczyć w mojej obronie nawet ze mną, jeśli zaszłaby taka potrzeba.

– Musimy porozmawiać z lekarzem Danki. Po tym, co powiedziała twoja matka, chciałbym usłyszeć jego opinię – mąż uspokoił się i odsunął od fotela, w którym siedziałam. – Rodzina dużo od ciebie żąda, ciekawe, gdzie leży kres ich oczekiwań.

To były mocne słowa, ale spłynęły na mnie jak balsam.

Potrzebowałam wsparcia i otuchy, by podjąć decyzję.

Doktor długo kazał na siebie czekać, a kiedy w końcu nas przyjął, wyglądał na zmęczonego i rozkojarzonego.

– Nie rozumiem, o czym pani mówi – zdjął okulary i przetarł. – Pani siostra ma problemy z nerkami, ale w jej przypadku nie rozważamy przeszczepu. Nie pozwala na to stan ogólny pacjentki.

Poruszyłam się niespokojnie.

– A nawet gdyby taki moment nastąpił, raczej nie bralibyśmy pod uwagę pani kandydatury. Wielokrotny dawca to rzadkość.

– Ale mama mówiła…

– Proszę o tym zapomnieć. Pani mama jest przybita chorobą córki. Zmartwienie potrafi tak przytłoczyć człowieka, że na oślep szuka rozwiązania – powiedział.

– Kamień spadł mi z serca. – ucieszył się Michał, gdy wyszliśmy od lekarza.

Szkoda, że nie mogłam powiedzieć tego samego. Wciąż słyszałam głos mamy domagającej się ode mnie kolejnego organu. Rozumiałam powody, które nią kierowały, ale nie mogłam wybaczyć bezwzględności, z jaką mnie potraktowała, i… zapobiegliwości wyprzedzającej potrzeby Danki.

Nagle zrozumiałam, że Danka o mnie się troszczy. Dlatego kłamała

Kilka miesięcy później siostra znów znalazła się w szpitalu. Odwiedziłam ją.

– Musisz wiedzieć, że to ja poprosiłam mamę, żeby z tobą porozmawiała – powiedziała z naciskiem, nie odpowiadając na kurtuazyjne pytania o zdrowie. – To nie jej wina, spełniała moją prośbę. Byłam wtedy przerażona i jak tonący łapałam się brzytwy. Mama nie mogła mi odmówić, dlatego zwróciła się do ciebie – Danka kłamała, nie spuszczając wzroku. – Zależy mi, żebyście sobie wszystko wyjaśniły. Może się zdarzyć, że odejdę, a wy… Wy musicie żyć dalej. Dlatego powinnaś jej wybaczyć.

Nagle zrozumiałam, że ona się o mnie troszczy. Zależało jej, by moje stosunki z mamą układały się jak najlepiej.

– Nie martw się o nas, wszystko będzie dobrze – zapewniłam siostrę. – Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, to…

– Na pewno ci o tym powiem. Tym razem osobiście – Danka mrugnęła do mnie.

Ze szpitala wyszłam z lekkim sercem. Pierwszy raz od wielu lat poczułam, że naprawdę mam siostrę.

Malwina, lat 24

Zobacz także:

Reklama
  • „Zaszłam w ciążę z najlepszym przyjacielem męża. Do końca życia będę żyła w strachu, że się wyda”
  • „Zaszłam w ciążę tuż przed studiami. Kocham swoje dziecko, ale jest mi żal straconych szans i marzeń”
  • „Mąż wykrzyczał, że nigdy nie chciał się ze mną żenić. Wpadliśmy, więc teściowa i matka go zmusiły – przekupiły go pracą u mojego ojca”
Reklama
Reklama
Reklama