„W pracy afera, bo znów wzięłam zwolnienie na chore dziecko. Ale to słowa męża mnie dobiły” [LIST DO REDAKCJI]
Jak to jest, że w pracy daję z siebie wszystko, a i tak mam ciągle pod górkę? Szef już krzywo na mnie patrzy, kolejne zwolnienia, choroby, urlopy na żądanie... Nie daję rady, ale najgorsze, że zawiodłam się na mężu.
- redakcja mamotoja.pl
To już trzecie zwolnienie, Ignaś znów chory. Tylko dlaczego to ja mam poświęcać swoją pracę?
Dziecko ma dwoje rodziców czy tylko matkę?
Tak, zarabiam mniej od męża, ale gdybym tylko była bardziej dyspozycyjna, miałabym szansę awansować. A tak – błędne koło. Ciągłe przerwy w pracy nie służą mojej karierze. Mąż za to nie ma żadnych przeszkód i może się rozwijać. Zupełnie jakby dziecka nie miał.
Wróciłam do pracy po macierzyńskim trochę wbrew mężowi, który uważał, że powinnam poświęcić się synkowi co najmniej do początku podstawówki. Ale ja nie dam się tak stłamsić. Praca jest moją pasją, poza tym chcę mieć swoje pieniądze, swoją emeryturę.
Pracuję na pełnych obrotach, taka już jestem, daję z siebie maksimum. Jak jestem z Ignacym w domu na zwolnieniu, to zawsze spojrzę w maile, coś tam porobię, żeby nie mieć tyłów. Ale to najwyraźniej za mało. Kiedy wczoraj poprosiłam o kolejne zwolnienie na chore dziecko, dano mi odczuć, że przesadzam. Że to jest źle widziane.
Ale co ja poradzę? Ignaś ma 5 lat, choroba goni chorobę, w przedszkolu pomór już od września.
Zobacz także
Gdybym chociaż miała wsparcie w mężu. On nigdy nie wziął zwolnienia na naszego syna. O żadnych urlopach tacierzyńskich to nawet się nie zająknął. Praca na pierwszym miejscu.
Wczoraj orzekł, że lepiej by było, gdybym odeszła z pracy. Nie pasuje mu, że stoję w rozkroku między pracą a domem i niczemu nie poświęcam się w 100 procentach. Naprawdę tak to widzi – niczemu się nie poświęcam w 100 procentach! Ale najgorsze było to, co powiedział na końcu – że zaniedbuję Ignasia. Jako matka powinnam być przy nim non stop, a nie biegać do biura.
On się nie poczuwa do brania zwolnień, bo jego praca to „poważna sprawa”. Nie to co moja. No tak, te 3 tysiące, które zarobię, to nic w porównaniu z jego 10-cioma...
Czuję się jak wrak. Staram się jak mogę, ale i tak wszystko źle. Trudno, mogę być złą pracownicą. Ale czy jestem złą matką? Jego słowa ciągle dzwonią mi w uszach.
Bogna
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: