Reklama

Do tego poparzenia doszło prawdopodobnie w warszawskim Parku Skaryszewskim, gdy chłopczyk bawił się w trawie z psem. Czy to oznacza, że ktoś wylał tam chemiczną, trującą substancję? Wiele wskazuje na to, że dziecko mogło poparzyć się barszczem Sosnowskiego, choć nie jest to w 100 proc. pewne. Jak informują dziennikarze portalu Warszawa w Pigułce, w Parku Skaryszewskim należy uważać nie tylko na dzieci i siebie, ale również na zwierzęta.

Reklama

Pierwszy objaw: swędząca skóra

Podczas spaceru w parku chłopiec bawił się z psem, hasając na trawie.

„Wnuczek biegał z naszym pieskiem, jak to dziecko wywracał się na trawie. Wieczorem w domu zaczął się skarżyć na swędzenie dłoni. Wczoraj rączka mu spuchła, zrobiłam okład, leki odczulające. Dziś lekarz stwierdził poparzenie chemiczne” – ostrzega pani Grażyna.

Dzień po publikacji ostrzeżenia przerażonej babci do redakcji portalu Warszawa w Pigułce zgłosiła się właścicielka psa, który również wrócił poparzony z Parku Skaryszewskiego

Poparzenie barszczem Sosnowskiego groźne podczas słonecznej pogody?

Na to, że chłopiec poparzył się barszczem Sosnowskiego, wskazuje fakt, że to roślina, która wydziela sok z tzw. związkami fotouczulającymi. Promienie słoneczne podczas kontaktu soku ze skórą powodują właśnie chemiczne oparzenia.

Barszcz Sosnowskiego to roślina, którą można rozpoznać m.in. po wysokości — osiąga od 3 do 5 metrów. Być może przed lub po zabawie w trawie chłopiec dotknął ręką tej rośliny. Niewykluczone też, że barszcz Sosnowskiego rósł na trawniku i został skoszony, a dziecko dotknęło pozostałości rośliny.

Prócz barszczu Sosnowskiego podczas zabawy na świeżym powietrzu należy uważać również na inne groźne, trujące rośliny.

Źródło: Warszawa w Pigułce

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama