Strażnicy miejscy cieszą się mniejszym zaufaniem niż strażacy czy policjanci. Ale jedno jest pewne: gdyby nie oni, kobieta musiałaby rodzić w aucie, na zakorkowanej trasie W-Z.

Reklama

Straż miejska pomogła

Na widok radiowozu straży miejskiej, mężczyzna otworzył szybę i powiedział, że potrzebuje pomocy w pokonaniu ulicznego zatoru. Strażnicy postanowili zrobić wszystko, co w ich mocy, by kobieta dotarła do szpitala na czas…

"W pewnej chwili, na wysokości placu Bankowego, auto zatrzymało się obok funkcjonariuszy, a kierujący nim mężczyzna otworzył szybę. Zdenerwowany powiedział, że wiezie rodzącą żonę do szpitala na Karowej i poprosił o pomoc w pokonaniu zatoru, który zwykle o tej porze tworzy się na Trasie W-Z.” informują strażnicy miejscy.

W kilka minut była już w szpitalu

„Z doświadczenia wiemy, że na pokonanie tego odcinka w korku potrzeba w tym miejscu 2-3 kwadranse" – dodają funkcjonariuszy. Dzięki temu, że mogli eskortować jeep z rodzącą kobietą, trasę do szpitala udało się pokonać w kilka minut.

Na parkingu szpitala, przyszły tata poprosił strażników, by zaprowadzili jego partnerkę do izby przyjęć. Sam zabrał z samochodu rzeczy kobiety i wyprawkę dla dziecka, po czym dołączył do rodzącej. Mężczyzna podziękował strażnikom, którzy odjechali kontynuować służbę.

Zobacz także

Źródło: TVN24

Piszemy też o:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama