Reklama

Mandie Miller (33 l.) i Aleksander Kurmoyarow (28 l.) mieli jechać z ciałem dziecka do Dakoty Południowej, by pochować dziewczynkę w rezerwacie. Ciotka i jednocześnie adopcyjna matka dziecka zeznała, że dziecko zmarło na przełomie października i listopada. Według jej partnera – dziewczynka nie żyła od września.

Reklama

Za karę uderzała ją młotkiem w palce stóp

Adopcyjni rodzice zeznali, że zwlekali z pogrzebem, ponieważ zależało im, by pobyć dłużej z dzieckiem. Niestety, wiele świadczy o tym, że za życia dziewczynka dużo wycierpiała. Jak na swój wiek była bardzo niska i wychudzona, co wskazuje na niedożywienie. Poza tym na nadgarstkach i w okolicach kostek lekarz przeprowadzający sekcję zwłok odkrył ślady po związywaniu jej rąk i nóg. Jak zeznał Kurmoyarow, jego partnerka karała dziewczynkę, uderzając młotkiem w jej palce u stóp…

Okazało się też, że dziecko już od stycznia nie chodziło do szkoły.

Jak zmarła dziewczynka?

Aleksander Kurmoyarow zeznał, że dziecko zmarło w wyniku choroby i że śmierć dziewczynki była „tragiczna”. Mandie Miller powiedziała, że 8-latka udusiła się po zakrztuszeniu koktajlem mlecznym. I że zmarła, choć Aleksander reanimował ją blisko godzinę. Karetki nie wzywali, ponieważ… uznali, że pogotowie i tak nie zdąży dojechać.

W obliczu faktów, które już udało się ustalić, para została oskarżona o zabójstwo dziecka.

Couple traveled with 8-year-old daughter's body in trailer 'to spend more time with her' 3 months after death https://t.co/rtET6ENtWb pic.twitter.com/a4nGiBi3Uy
— New York Post (@nypost) December 16, 2022

Źródło: New York Post

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama