Reklama

Wiktorek Zawadzki długo już czeka na ratunek. Chłopczyk ma 2 latka, żyje z połową serduszka, fachowo to wada określana HLHS (hipoplastic left heart syndrome). Od urodzenia walczy o przetrwanie, ostatnio musiał się przenieść do hospicjum. Jego stan jest krytyczny, a mama Wiktorka błaga – „Nie zostawiajcie nas!”.

Reklama

Wiktorek musi mieć operację

Wiktorek nie ma już siły bawić się ani nawet ruszać. Bez operacji umrze. Pierwsza zaplanowana jest na lipiec i musi się odbyć, bo chłopczyk nie ma już więcej czasu. Cena za życie jak zwykle jest ogromna, a do kosztów leczenia dochodzi jeszcze koszt transportu medycznego – razem to aż ponad 15 milionów zł! By Wiktorek mógł żyć i bawić się jak inne dzieci.

Niedawno mama Wiktorka na nowo zyskała nadzieję, kiedy rodzice zmarłej Nadusi przekazali dla chłopczyka wszystkie pieniądze zebrane na leczenie ich córki. Ten piękny gest pozwolił znów wierzyć, że uda się uratować Wiktorka.

„Jesteście niesamowitymi ludźmi, którzy w tak ciężkim czasie, pełnym żalu i bólu mieli siłę myśleć o innych. Niech was Bóg błogosławi” – mówiła wtedy mama chłopca do rodziców Nadii.

Choć brakuje jeszcze sporo pieniędzy, Wiktorek ma szansę wyzdrowieć. Niestety jego stan z dnia na dzień się pogarsza.

„Niedawno przeżyliśmy dramatyczne chwile! Pewnej nocy z rurki Wiktorka, dzięki której oddycha i żyje, zaczęła lecieć krew! Pognaliśmy do szpitala. Gdybyśmy tego nie zauważyli, przespali ten moment – dziś synka by już z nami nie było... Kilka dni po wypisie ze szpitala rurka Wiktora się zatkała – dusił się, nie mógł złapać powietrza! Znów tylko nasza szybka reakcja uratowała mu życie”.

Mama chłopczyka wierzy w ludzi o dobrych sercach i woła, by nie zapominać o jej synku.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama