Reklama

Hej,

Reklama

naprawdę nie wiem, czy to brak wyobraźni, czy po prostu lenistwo. Ale to, co oferuje się dzieciom w ramach „lata w mieście” w naszej szkole, to po prostu skandal! Od tygodni czekałam na ogłoszenie tegorocznego programu z nadzieją, że może wreszcie coś się zmieni. Że po tylu głosach niezadowolenia z poprzednich lat ktoś się pochyli nad tematem, ruszy głową, zaproponuje dzieciom coś świeżego, pomysłowego, może choćby minimalnie zaskakującego. Ale nie. Mamy dokładnie to samo co zawsze. Punkt po punkcie, dzień po dniu, wszystko identyczne jak rok temu. I dwa lata temu. I trzy.

Lato w mieście 2025. Znowu stare „atrakcje”

Kajaki. Wyjście do tego samego muzeum. Spacer do parku, który nie zaskoczy już żadnego ucznia powyżej pierwszej klasy. Bajka na sali gimnastycznej, którą dzieci oglądały już co najmniej trzy razy. I może jeszcze turniej gier planszowych w sali nr 7, gdzie nawet wentylacja nie działa. To ma być „atrakcyjna oferta wakacyjna”? To ma być odpoczynek, o którym tyle się mówi na zebraniach i w broszurach? Proszę wybaczyć, ale to wygląda jak odfajkowany obowiązek. Jakby dzieci miał czekać całe lato, aż w końcu zacznie się szkoła.

Dzieci zasługują na więcej

Dzieci zasługują na więcej. Na coś, co je zaciekawi, zainspiruje, porwie. Wakacje powinny być czymś wyjątkowym, a nie kolejną serią nudnych zajęć, które można by równie dobrze przeprowadzić na przerwie między lekcjami. A najgorsze jest to, że to wszystko nie jest za darmo. Rodzice płacą, i to czasem naprawdę sporo, za coś, co nie wnosi żadnej wartości. Gdyby chociaż ktoś zapytał dzieci, co chciałyby robić. Gdyby był jakiś dialog, minimalna próba zmiany.

Robią kopiuj-wklej i udają, że wszystko gra

Przecież można zaprosić ciekawych gości, którzy przeprowadzą dla dzieci wykład lub warsztaty. Nawet rodzice mogliby się w to zaangażować. A może uczniowie wspólnie przygotują maraton niszowych bajek i filmów dla starszych klas. Jest teraz tyle możliwości - na przykład malowanie w plenerze albo odwiedziny w schronisku i spacer z psami. To nie są ani niebezpieczne aktywności, ani bardzo kosztowne.

Ale nie! Łatwiej skopiować plik z zeszłego roku, zmienić daty i udawać, że wszystko gra. W zeszłym roku moje dziecko wracało z tych zajęć coraz bardziej zniechęcone, sfrustrowane. A to uczucie apatii i znudzenia potrafi być naprawdę groźne, kiedy pojawia się u dzieci.

Oczekuję minimum zaangażowania za moje pieniądze

Nie oczekuję codziennych wycieczek i spektakularnych atrakcji. Ale oczekuję minimum zaangażowania. Oczekuję, że ktoś wreszcie zrozumie, że dzieci widzą, czują i pamiętają więcej, niż się wydaje. I że jeśli kolejny raz zaserwujemy im bylejakość, one po prostu zaczną mieć głupie pomysły i rozrabiać. A to, niestety, właśnie się dzieje.

Kaja

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama