Reklama

Być może zostanę przez niektórych uznana za dziwaczkę, ale zdecydowanie różnię się od innych, znanych mi kobiet. Zastanawiam się, czy w ogóle mam coś takiego, jak instynkt macierzyński? Chyba jednak nie. Może dlatego, że jestem jedynaczką i zawsze miałam słaby kontakt z rówieśnikami. Nie chodziłam też do przedszkola, ponieważ moi rodzice uznali, że lepiej mi będzie w domu z babcią.

Reklama

Chciałam być jak moja mama... zadbana, spełniona zawodowo

W szkole nie miałam żadnej koleżanki, bo dziewczynki znały się jeszcze z przedszkola, a ja byłam obca. Nigdy nie miałam też przyjaciółki od serca czy chłopaka. Dopiero na studiach poznałam Michała, z którym połączyło mnie coś więcej. Czy to była miłość, nie wiem... W każdym razie Michał wyznawał mi swoje uczucie, a ja też mówiłam, że go kocham. Gdy jednak wszystko się rozpadło, nie tylko nie rozpaczałam, ale nawet specjalnie nie przeżywałam tego rozstania.
W każdym razie Michał uczynił mnie kobietą, za co mu jestem wdzięczna, ponieważ chciałam mieć to już za sobą. Nie zamierzałam zbyt szybko zakładać rodziny, a już na pewno mieć dzieci.
W formach antykoncepcji byłam doskonale zorientowana, trochę czytałam, trochę podpytałam mamę. Pieniądze nie stanowiły dla mnie problemu, więc ewentualny temat niechcianej ciąży też dla mnie nie istniał. Zdecydowanie nie widziałam siebie w roli matki i żony. Stawiałam na karierę zawodową albo naukową.
Chciałam trochę skorzystać z życia, a nie od razu przeistoczyć się w kurę domową. Wzór stanowiła dla mnie mama. W młodości zawsze była kobietą zadbaną, nigdy nie wyszła z domu bez makijażu i odpowiedniej fryzury. Podziwiałam ją za to, a wiele osób zazdrościło mi takiej ładnej mamy. Chciałam pójść w jej ślady.

Czytaj także: Prawdziwe historie: Czasem warto zaufać.

Najpierw luźne związki a potem mąż i dzieci

Rozpoczęłam pracę w dużej firmie i tam poznałam Damiana. Od razu na początku ustaliliśmy zasady: jesteśmy ze sobą, ale małżeństwo nie wchodzi w grę! Tylko przyjemności, zero obowiązków!
Z czasem jednak zamieszkaliśmy razem, więc pojawiły się i obowiązki, jak choćby sprzątanie i rachunki, które dzieliliśmy sprawiedliwie po połowie. Oboje dość szybko awansowaliśmy, było nam ze sobą dobrze, ale... i ten związek się rozpadł. Damian wybrał sekretarkę z sąsiedniego działu i po prostu odszedł.
Koleżanka z pracy zdradziła mi wtedy, że ona nie wróżyła nam długiego bycia ze sobą na luźnych zasadach. Twierdziła, że tylko ślub przypieczętowuje związek dwojga ludzi. Przestałam się więc upierać z tą niechęcią do małżeństwa.
Miałam 28 lat, gdy wyszłam za Macieja. Poznaliśmy się na wakacjach w Grecji i może sprawiła to romantyczna sceneria, a może potrzeba chwili... Maciej podobał mi się, nie miałam mu nic do zarzucenia. Zakochałam się! Maciej chciał być ojcem, marzył o córeczce. Urodziłam mu tę upragnioną dziewczynkę i... moje życie się zmieniło!
Trudno mi było wejść w rolę matki. Denerwował mnie płacz Dominiki, nie umiałam sobie poradzić z najprostszymi rzeczami. Postanowiłam zatrudnić nianię. Okazała się zbawieniem!
Płaciłam za to jak za zboże, ale wiedziałam, że Dominika jest zadowolona, najedzona, czysto ubrana i nie płacze. Doszło do tego, że niania spędzała u nas prawie cały dzień. A ja? Wróciłam do pracy.
Dominika była śliczna! Kupowałam jej same markowe ubrania i drogie zabawki, bo w końcu było nas na to stać. Sama jednak nie umiałam się z nią bawić i… nie odczuwałam takiej potrzeby.
Nie zrezygnowałam z niani nawet wtedy, gdy córeczka skończyła 6 lat i poszła do zerówki, a potem do szkoły. Maciej początkowo miał wątpliwości, ale gdy zaproponowałam, aby przejął część obowiązków, stwierdził, że nie jest w stanie.
Zresztą Dominika najlepiej czuła się z nianią. Zostawała z nią nawet wtedy, gdy wyjeżdżaliśmy z mężem na wakacje. Oczywiście, wspólnie też spędzamy jakąś część urlopu, ale uważam, że mam prawo do odpoczynku bez dziecka!

Ja wolałam prace - moje dziecko woli nianie ode mnie!

Nie przewidziałam tylko jednego – że Dominika zamiast mnie będzie wolała nianię. Jest z nią bardzo związana emocjonalnie, to do niej biegnie z każdym najmniejszym nawet problemem. Musiałam zaakceptować fakt, że w Dniu Matki robi laurki i dla mnie, i dla niani.
Pogodziłam się z tym, że w życiu mojej córki jest ciocia Madzia. Dla mnie jest to idealna sytuacja. Czuję się spełniona jako kobieta i jako matka. I wiem, że bez niani nigdy bym sobie nie poradziła z wychowaniem córki. Kocham Dominikę, ale gdybym jej nie miała, nie rozpaczałabym...

Reklama

Zobacz także: Prawdziwe historie: Test na ojcostwo wyjaśni wszystko.

Reklama
Reklama
Reklama