„Wpychają do sali dziecko z wielkim katarem. Oni nie biorą kolejnego L4, a ja znów siedzę z Alą w domu” [LIST]
Piszę ten list, żeby zaapelować do wszystkich rodziców. Nie mogę już patrzeć, jak moja córka więcej czasu spędza w domu niż w przedszkolu. Kolejny raz nie śpię w nocy, bo znów mierzę jej temperaturę i podaję wodę.

- redakcja
Cześć Dziewczyny,
Wczoraj znowu byliśmy w przychodni. Kolejny tydzień spędzę z córeczką w domu. Po ostatniej chorobie nawet nie zdążyłam schować inhalatora. Ile razy jeszcze będę musiała tłumaczyć w pracy, że znowu muszę zostać w domu, bo Ala gorączkuje?
Rodzice znów przyprowadzili chore dziecko. W przedszkolu słychać tylko kaszel
Nie rozumiem, jak można być tak nieodpowiedzialnym! Dziecko kaszle, ma szkliste oczy, cieknący nos i wciąż trafia do przedszkola, bo „przecież nie ma już gorączki” albo „bo w pracy nie mogę sobie pozwolić na wolne”. I co z tego, że nie ma gorączki, skoro kaszel brzmi jak u gruźlika, a z nosa bez przerwy kapie? Co z tego, że rano wydaje się w miarę okej, skoro po dwóch godzinach dziecko leży na poduszce w kącie sali, bo jest za słabe, żeby się bawić z innymi?
Jedno dziecko zaraża całą grupę przez wiele dni
Za każdym razem historia wygląda tak samo. Wchodzę z córką do szatni, a tam już słychać kaszlący chór. Widzę dzieci z czerwonymi oczami i nosami mokrymi od kataru. Ich rodzice w popłochu uciekają z przedszkola. A my za każdym razem mamy ten sam scenariusz. Po kilku dniach córka zaczyna pokasływać, potem pojawia się gorączka, a ja już wiem, że czeka nas kolejny tydzień w domu.
Osłabione dziecko z katarem musi zostać w domu
Rozumiem, że każdy ma zobowiązania, że w pracy nie czekają z otwartymi ramionami na kolejne L4, ale czyim kosztem? Dorośli opiekunowie narażają całą grupę przedszkolaków, a do tego nauczycielki i innych pracowników. Moje dziecko przychodzi do przedszkola zdrowe, a wychodzi chore. I tak w kółko. Gdyby wszyscy rodzice trzymali się zasady, że chory maluch powinien zostać w domu, to nie byłoby problemu.
Przedszkola powinny wprowadzić rygorystyczne zasady. Może mierzenie temperatury przy wejściu ?
Czy przedszkola nie powinny bardziej rygorystycznie podchodzić do kontroli zdrowia dzieci? Może warto wprowadzić zasadę, że dziecko po chorobie może wrócić do przedszkola tylko z zaświadczeniem od lekarza? Może wystarczy, by rano panie nauczycielki mierzyły dzieciom temperaturę i odsyłały do domu te, które ewidentnie nie powinny przebywać w grupie? Bo jeśli my, rodzice, nie potrafimy być odpowiedzialni, to może ktoś powinien wymusić na nas tę odpowiedzialność.
Jestem zmęczona i wściekła. Chcę, żeby moje dziecko mogło normalnie się bawić i uczestniczyć w zajęciach, a nie co chwilę lądować na antybiotyku. Czy naprawdę tak trudno o odrobinę rozsądku?
Iza
Piszemy też o:
- „Synek z gorączką 39 stopni, a mąż gotowy na narty. Nie mogę uwierzyć w jego argumenty” [LIST]
- „To obrzydliwe, co teściowa zrobiła nam w ferie. Gdy zaczęła lamentować na stoku, to był dopiero początek koszmaru” [LIST]
- „Do zaślepionych rodziców: to przez was w przedszkolu jest pomór. Ja przynajmniej wiedziałam, jak ochronić mojego Stasia przed grypą” [LIST]