Zawsze byłam dobrą uczennicą, która rok szkolny kończyła z paskiem na świadectwie. U nas w domu mówiło się, że „edukacja jest kluczem do sukcesu”. Tego samego chciałam nauczyć moje dzieci, później to zdanie planuję powtarzać moim wnukom. Nauka nie każdemu przychodzi z łatwością, dopiero teraz znalazłam sposób na mojego leniwego syna.

Reklama

Mój syn nie jest ambitny

Pół życia harowałam, żeby teraz moja rodzina mogła żyć na wysokim poziomie. Przykro mi, że nie wszystkie dzieci to doceniły. Tylko moja Zosia rozumie to hasło. Młodszy syn od zawsze miał w nosie oceny i swoje świadectwo. W końcu musiałam go jakoś zmotywować. Jak obudzić w dziecku ambicje? Okazało się, że to wcale nie jest takie trudne. Szkoda, że nie wpadłam na to wcześniej. Trudno, będę się cieszyć, że w końcu mu się udało.

Tylko moja córka mnie rozumie

Moja starsza córka wzięła sobie nasze rodzinne motto do serca. Tak jak ja, Zosia od zawsze była wyjątkowym dzieckiem. W szkole miała łatkę kujona. Szkoda, że tylko to wszyscy widzieli. Prawie nikt zauważył, ile ambicji kryje się w tej dziewczynie. Ciężką pracą wydeptała sobie ścieżkę do tych małych, pierwszych sukcesów. Wielu jej znajomych wciąż nie wybrało kierunku studiów. Za to Zocha wie, co chce w życiu robić. Już teraz pakuje się i planuje, co zabierze do akademika w Amsterdamie.

Jaki ojciec, taki syn

Niestety, młodszy syn odziedziczył zapał do nauki po swoim tacie. Jest uczniem czwórkowym, zdarzało się, że wpadły mu jakieś tróje albo dwóje. Do jedynki na pewno by mi się nie przyznał. O takich rzeczach Kuba mówi tylko Jackowi. Nie przeszkadza mi to, w końcu, któryś z rodziców musi być tym złym policjantem.

Nie wiem, czemu Kuba nie wziął przykładu z siostry. Nie chce dobrego życia dla siebie i swojej przyszłej rodziny? Może po prostu trafił mi się leń… Jacek też nie pali się do pracy. Mąż ma fajne stanowisko, ale wiem, że gdyby naprawdę się postarał, mógłby wylądować jeszcze wyżej. Może Kuba stwierdził, że jemu też pasuje bycie średniakiem.

Zobacz także

Wpadłam na świetny plan

Kiedy słuchałam na zebraniu dla rodziców o kolejnych wyróżniających się uczniach, wpadłam na pewien pomysł. Mam swoje lata, ale wiem, co jest modne wśród młodzieży. Podsunęłam Kubie propozycję: „Jeśli wyciągniesz oceny na świadectwie, dostaniesz nowy telefon”. Chłopakowi od razu zaświeciły się oczy. Kto by nie chciał nowego iphone'a.

Nagle okazało się, że wcale nie brakuje mu czasu na naukę do tych wszystkich testów, do których wcześniej uczył się w ostatniej chwili. Starczyło mu motywacji, żeby ustalić z nauczycielami możliwości poprawy na lepsze oceny. Czemu ja na to wcześniej nie wpadłam? Przecież powinnam wiedzieć, że oprócz edukacji, kluczem do sukcesu są także pieniądze. Telefon okazał się świetną przynętą, na którą połasił się mój syn. Kiedyś mi za to podziękuje, bo tylko ja widziałam w nim potencjał i talent. W przyszłym roku wymyślę inną nagrodę, w końcu każdy potrzebuje czasem zachęty.

Dorota


Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama