Wrocław: kto, czym i jak poparzył 2-letnią dziewczynkę?
Tego dnia mama odbierając córeczkę ze żłobka, przeżyła szok. Dziecko miało czerwone nóżki i pośladki. Dziewczynka płakała z bólu. Wkrótce potem trafiła do szpitala, gdzie spędziła ponad 2 tygodnie. Lekarze stwierdzili poparzenia 19 procent ciała, drugiego stopnia… Od ponad miesiąca trwa ustalanie: kto i jak doprowadził do cierpień dziecka?
Według zeznań opiekunek ze żłobka, mała Solomia miała zaczerwienione i pokryte pęcherzami stópki, już wtedy, gdy rozebrały dziewczynkę, by umyć ją pod prysznicem przed założeniem czystej pieluszki. Pierwsze, co przyszło im do głowy to silna reakcja alergiczna. Dlatego zadzwoniły po karetkę pogotowia i o wszystkim poinformowały rodziców.
„Płakała, krzyczała, była w strasznym stanie”
Mama nigdy nie zapomni chwili, kiedy po telefonie od opiekunek, przyjechała do żłobka, do córeczki.
„Płakała, krzyczała, miała bardzo czerwone nogi. Stała zupełnie zdezorientowana. Była w strasznym stanie” – wspomina Alisa Tomych.
Lekarze zdiagnozowali poparzenie 2 stopnia. Przypuszczają, że do dotkliwych obrażeń skóry dziecka mogło dojść w wyniku kontaktu z substancją chemiczną i zbyt gorącą wodą…
Alergia? Wykluczone...
Żaden z lekarzy, który widział dziecko, nie bierze pod uwagę alergii.
„Rozmawialiśmy w szpitalu z ponad 10 lekarzami. Wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że to oparzenie. Na izbie przyjęć powiedzieli to samo. Lekarz poza szpitalem stwierdził, że to oparzenie, że to nie może być tak silna alergia” – mówi mama malutkiej Solomii.
Substancja myjąca, którą opiekunki wykorzystały do umycia dziewczynki, trafiła do laboratorium. Policja czeka na wyniki badań fizykochemicznych. W sprawie prowadzone jest śledztwo, które ma wskazać czy i kto doprowadził do cierpień dziecka.
Prezes zapewnił, że pomoże
Po 2 tygodniach w szpitalu 2-latka wciąż musi mieć na nóżkach opatrunki. Chodzi, jednak konieczne jest nie tylko dalsze leczenie oraz rehabilitacja.
Piotr Kulikowski, prezes sieci placówek KIDS&Co, której zaufali rodzice Solomii, zapowiada, że pokryje koszty leczenia. Ale mama i tata poszkodowanego dziecka walczą również o odszkodowanie.
Rodzinę Solomii reprezentuje radca prawny Tomasz Szczech.
„Tu nie chodzi tylko o krzywdę, której doznała. O cierpienie fizyczne, które przeżyła. Chodzi też o jej perspektywy na przyszłość. O to, jak będą wyglądały jej nogi, kiedy będzie miała 16-18 lat, kiedy będzie chodzić z koleżankami na basen czy na plażę. Jak to wpłynie na jej samoocenę” – tłumaczy radca.
Źródło: tvn24
Piszemy też o:
- Dąbrowa Górnicza: nagrali, jak synek rozpaczliwie woła o pomoc, i film wrzucili... na TikToka. A teraz tylko taka kara?!
- Gdynia: policjant tulił 3-letniego chłopca do snu, jego mama w tym czasie płakała na schodach
- Zrobiła manicure komunijny 10-latce: te niesmaczne symbole na paznokciach to nowy trend?