Reklama

Nie sądziłam, że mój mąż zrobi coś takiego. Czy wszyscy ojcowie są tak nieporadni?

Reklama

Tak go wychowałam?

Oskar słabo śpi, pije mleko z butelki, ale niestety ciągle budzi się ze 2-3 razy w nocy. Kazałam mężowi zająć się nim, bo już naprawdę ciężko ze mną. Nie dosypiam od roku, czasem trudno mi nawet myśleć.

Grzesiek kręcił głową, zajmowanie się dzieckiem nie jest w jego stylu. Do tej pory się wykręcał pracą na rano, ale ja chyba też ciężko pracuje w domu, prawda? Ostatecznie zgodził się wstawać do synka tej nocy, na próbę. Butelka naszykowana, poszłam spać.

Zaczął mnie szarpać koło 2 w nocy. Myślałam naprawdę, że coś się stało, że Oskarek się zakrztusił, ma gorączkę albo może coś się dzieje z psem. A może pożar jest, tak mi przez głowę przeleciało.

Nic z tych rzeczy. Półprzytomna wstałam i poszłam do pokoiku syna. Grzesiek zaczął mi coś pokazywać na dywanie, nie widziałam dokładnie, nie rozumiałam, o co mu chodzi. Zapalił światło i zobaczyłam. Oskarek zwymiotował mlekiem. Na podłodze była wielka plama. Dość obrzydliwie to wyglądało, ale jako matka małego dziecka nie takie rzeczy widziałam.

Grzesiek mówił do mnie z wyrzutem, żebym posprzątała, bo on się brzydzi. Ja zwykle robię takie rzeczy, więc pomyślał, że teraz też sprzątnę. Myślałam, że nadal śnię, że to po prostu jakiś nienormalny sen.

Byłam tak nieprzytomna, że wytarłam te wymiociny, wzięłam od niego dziecko i powiedziałam, żeby dał mi spokój. Nici z wyspania się. A do tego jeszcze nerwów miałam więcej.

Czy to był aż tak zły pomysł, żeby mąż przejął nocną opiekę?

Agata

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama