Wstrząsające: dzieci wyszły z domu obrażone na mamę. Zobaczyła je dopiero po 13 latach
Tego czerwcowego dnia mama w złości uderzyła 11-letnią córkę. Dziewczynka nie mogąc znieść upokorzenia, postanowiła, że pojedzie do dziadków. Jej 7-letni braciszek powiedział, że chce jechać z nią. Wyszli z domu, nie mając pojęcia, że zobaczą mamę dopiero za 13 lat.
Dziadkowie mieszkali niedaleko, niespełna kilometr dalej. Dzieci wsiadły w pociąg i… pomyliły stacje. W mieście Meerut położonym 250 km od ich domu samotnie podróżującymi maluchami zainteresowała się kobieta, pracująca w organizacji charytatywnej na rzecz dzieci.
Rodzeństwo trafiło do domu dziecka
11-letnia Rakhi i 7-letni Bablu z Indii, trafili do domu dziecka.
„Mówiliśmy, że chcemy wrócić do domu. Mówiliśmy, że mamy rodziców. Ale ani policja, ani władze sierocińca nigdy nie szukały naszej rodziny” – wspomina Bablu.
Po roku pobytu dzieci w placówce postanowiono je rozdzielić. Rakhi wysłano do sierocińca dla dziewczynek w Delhi. Bablu – do domu dziecka w Lucknow.
Dzieliło ich 555 km.
Wielokrotnie prosili o możliwość skontaktowania się ze sobą. Udało się to dopiero wiele lat później. Nowa opiekunka domu dziecka, w którym przebywał chłopiec, wysłuchała jego historii i uznała, że musi mu pomóc… Wiele czasu zajęło jej ustalenie miejsca pobytu siostry. Rodzeństwu udało się nawiązać kontakt w 2017 roku. Podczas rozmów telefonicznych wielokrotnie poruszali temat rodzinnego domu. Chłopiec wspominał go dużo cieplej niż jego siostra.
Długie poszukiwania rodziny
Bablu nie miał w sierocińcu łatwego życia. W jednej z placówek był bity przez opiekunów i rówieśników. Cały czas tęsknił też do domu. Pewnego dnia poprosił o pomoc w odnalezieniu rodziny działacza charytatywnego Naresha Parasa. Nie pamiętał imienia ojca, nie znał adresu rodzinnego domu. Na danych z dokumentacji domów dziecka nie można było polegać. Dopiero kiedy chłopak przypomniał sobie, że wsiadając do pociągu, widział na stacji wielką atrapę lokomotywy…
„Wiedziałem, że to musiała być stacja Agra Cantonment” – mówi Paras.
Na tamtejszym komisariacie okazało się, że w archiwum jest zgłoszenie o zaginięciu dzieci w 2010 roku… Ale adres mężczyzny, który prosił o pomoc w znalezieniu syna i córki, okazał się nieaktualny.
Wtedy Rakhi przekazała, że pamięta imię matki. I to, że mama miała bliznę po oparzeniu na szyi. Dzięki tym informacjom Parasowi udało się dotrzeć do kobiety, która od 13 lat nie widziała swoich dzieci.
Spotkanie po 13 latach
Pod koniec 2023 roku 21-letni Bablu i 24-letnia Rakhi spotkali się z matką.
21-latek przyznał, że miał mieszane uczucia. Radość mieszała się z rozpaczą, że los zabrał mu dom i rodzinę na 13 długich lat.
Rakhi natomiast nie kryła, że spotkanie z mamą przyniosło jej dużo szczęścia. 24-latka nie kryje jednocześnie, że nie uważa, iż utrata domu rodzinnego odcisnęła na niej bolesne piętno.
„Wierzę, że cokolwiek się wydarza, zawsze jest dobre. Może dla mnie lepsze było życie z dala od domu? Miałam bardzo dobrą opiekę, w domu dziecka nikt mnie nigdy nie uderzył. Miałam dostęp do opieki zdrowotnej, chodziłam do dobrej szkoły...”- mówi Rakhi.
Źródło: BBC
Piszemy też o:
- Warszawa: 4-letni chłopiec wyszedł przez okno, żeby szukać mamy. Kobieta prędko nie zobaczy synka
- Garwolin: przyniosła noworodka do szpitala, maluszek już się nie ruszał. 19-latka może nigdy nie wyjść z więzienia
- Jej 7-tygodniowego synka nie udało się uratować. 4 lata później matka popełniła ten sam błąd