Reklama

38-letnia instruktorka jogi z Wielkiej Brytanii chciała urodzić siłami natury na jednej z egzotycznych plaż. Właśnie dlatego cztery miesiące temu wraz z mężem wyruszyła na Karaiby. Niestety, nie wszystko poszło po ich myśli i mają w związku z tym spore kłopoty.

Reklama

Rodzina nie może wrócić do domu

Jako że maluszek przyszedł na świat na pokładzie płynącej po morzu łodzi, pojawiły się kłopoty z rejestracją jego narodzin. A to z kolei uniemożliwia im powrót do Wielkiej Brytanii. W efekcie, od czterech miesięcy przebywają w obcym kraju… Iuliia i jej mąż, Clive (51 lat) nie kryją, że na Karaibach czują się niczym więźniowie. Twierdzą, że zdani są na własne siły, których — tak jak pieniędzy na życie — ubywa z dnia na dzień.

Kończą się pieniądze, a w domu czeka starsze dziecko

Powoli małżeństwu kończą się środki do życia. Udając się w podróż na Karaiby, nie sądzili, że zabawią tu tak długo… W domu od miesięcy czeka na nich starsze dziecko, 8-letnia córka. Dziewczynka została w Wielkiej Brytanii, bo rodzice, spiesząc się na egzotyczną wyspę, za późno zorientowali się, że nie ma ważnego paszportu.

Z każdym dniem sytuacja, w której znalazła się rodzina, wydaje się być coraz bardziej patowa.

Niemowlę nigdy nie dostanie paszportu?

Maleńka Louise urodziła się 23 kwietnia. Rodzice od tamtej pory próbują walczyć z lokalnymi przepisami. W szpitalu odmówiono im rejestracji dziecka, ponieważ dotarli tam ponad 24 godziny po porodzie… A bez tych dokumentów, biuro paszportowe nie chce wydać niemowlęciu paszportu.

Zrozpaczeni skontaktowali się z Wysoką Komisją w Wielkiej Brytanii. Wówczas dowiedzieli się, że muszą wykonać testy DNA, potwierdzające, że Louise jest ich córką. Pozostało im tylko czekać na wyniki testów…

Źródło: NY Post

Piszemy też o:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama