Reklama

19-letnia Tori nie spodziewała się, że zajdzie w ciążę czworaczą, ale po pierwszym szoku z niecierpliwością wyczekiwała narodzin swoich dzieci. Najpierw obumarł jeden z płodów. Potem lekarze mieli tylko gorsze wieści.

Reklama

Nosiła w brzuchu trzy martwe płody

Troje z czwórki dzieci młodej mamy dzieliło jeden worek owodniowy i to właśnie te płody obumarły – w 15. tygodniu ciąży pierwszy, a kilka tygodni później kolejne dwa. Kobieta była zrozpaczona, ale wiedziała, że musi być silna, aby ratować swoją jedyną pozostałą przy życiu córeczkę. Przerwanie ciąży oznaczałoby śmierć także czwartego dziecka.

Tori była pod czujną opieką lekarzy, często robiono jej badania oraz USG. Podczas każdego z nich musiała patrzeć na trójkę swoich dzieci, których serduszka już nie biły. Przyznała, że to był istny koszmar.

Dzielnej mamie udało się wytrwać do 23. tygodnia ciąży, to wtedy poczuła pierwsze skurcze i przez cesarskie cięcie urodziła małą Athenę. Dziewczynka ważyła tylko 600 g, w szpitalu spędziła 127 dni. Dziś dobrze się rozwija i czuje się świetnie, podobnie jak jej mama.

„Nauczyłam się doceniać każdy najmniejszy szczegół i być cierpliwą. Atena nauczyła mnie, jak być silną. Nauczyła mnie, jak przetrwać mroczne czasy. Uratowała mnie. Jest moją bohaterką i nawet o tym nie wie” – mówiła Tori.

Źródło: Daily Mail

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama