Reklama

Matka nie może sobie darować, że uległa prośbom 4-letniej córeczki… Już miały wracać do domu, kiedy dziewczynka tak bardzo chciała pobawić się jeszcze na dmuchanym zamku, że kobieta zgodziła się. Dziecko pobiegło na zamek, a matka, tak jak inni rodzice, została za płotkiem okalającym dmuchańca.

Reklama

Nie udało się uratować dziecka

Do tej tragedii doszło 13 maja w ukraińskim miasteczku Mikołajów, w tamtejszym parku rozrywki. Matka, myśląc, że córeczka zasłabła, zaczęła ją cucić. Ludzie polewali dziewczynkę wodą.

„Na miejscu nie było ratowników medycznych udzielających pierwszej pomocy. Ktoś przywiózł dentystów z pobliskiej kliniki. Zbadali dziecko, próbowali ją obudzić amoniakiem i świecili jej latarką w oczy. Kiedy przyjechała karetka, ratownicy medyczni stwierdzili zgon Walerii” – mówi Natalia Kuchyńska, przyjaciółka rodziny.

„Według wstępnych ustaleń biegłych dziecko zmarło w wyniku uduszenia” – poinformował komendant policji Siergiej Szajchet.

Obsługa dmuchanego zamku… uciekła

Policjanci ustalili, że osoby, które miały czuwać nad bezpieczeństwem dzieci bawiących się na dmuchanym zamku, cały czas wpatrywały się w swoje smartfony. Gdy ludzie z obsługi zorientowali się, że doszło do niebezpiecznego wypadku, podali matce dziecko i… uciekli z miejsca zdarzenia.

Właścicielka dmuchanego zamku, 45-letnia kobieta, trafiła do aresztu. Grozi jej nawet 8 lat więzienia.

Źródło: radiozet.pl, tsn.ua

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama