Reklama

Ogarnąć to ja się musiałam dużo wcześniej, wcale nie dopiero po odejściu od męża. Zawsze byłam ze wszystkim sama, sama robiłam zakupy, pamiętałam o lekarzach i robiłam pranie. Świetnie nad wszystkim panuję, choć bywa ciężko. Takie życie matki. Bez męża jest mi lżej, bo przynajmniej wiem, że mogę polegać tylko na sobie. Co innego mnie teraz męczy.

Reklama

Mąż nie zdał egzaminu, więc odeszłam

Jestem dobrze zorganizowana, zaradna, silna. Nie chciałam frustrować się całe życie u boku męża, który miał gdzieś rodzinę i mnie. Wiem, jak powinien wyglądać związek po porodzie i jak należy dzielić się wszystkimi obowiązkami. Mój mąż tego nie rozumiał. Myślał, że jak pracuje, to nic innego nie musi robić. Ani razu nie przewinął młodszego synka, wolał telefon od wspólnych zabaw z dziećmi, wymagał gorącego obiadu, ale nie ogarniał, że lodówka się sama nie zapełni. Byłam bardzo samotna. Srogo się zawiodłam i podjęłam decyzję o rozstaniu.

Myślałam, że będzie mi lżej i faktycznie – nie mam już na głowie trzeciego, dorosłego dziecka w domu. Wszystko ogarniam, przedszkole, żłobek, zakupy, dom. Nawet jak dzieci chorują, to z pracą daję radę. Pomaga mi mama i sąsiadka. A jednak, mam dziwne myśli...

Wstyd mi trochę, ale tęsknię za mężem. Czasem go usprawiedliwiam, myślę, że może byłam zbyt wymagająca, surowa dla niego... Żal mi go. Może trzeba było to inaczej rozegrać, dać mu szansę i on by się ogarnął. Może jak minie więcej czasu, to jakoś to sobie poukładam, ale na razie mam mętlik w głowie.

Przyjaciółki mi gratulują, ale mama kręci nosem, że zabrałam dzieciom ojca. W nocy nie śpię i brakuje mi go. W końcu to mój mąż, kiedyś byliśmy blisko. Czy te uczucia miną?

Dominika

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama