Reklama

6-letni chłopiec wyjechał rowerkiem na drogę. Do wypadku doszło w pobliżu przejścia dla pieszych. Ani jeden, ani drugi wypadek (teoretycznie) nie miał prawa się wydarzyć. Łączy je jeszcze jedno: ani 2-letni, ani 6-letni chłopiec, nie zdawali sobie sprawy, że mogą zginąć. Dorośli, którzy opiekowali się nimi w tym czasie – też nie brali tego pod uwagę?

Reklama

Chojna: 6-latek jechał za mamą

Policja wciąż bada okoliczności zdarzenia, do którego doszło wieczorem, 17 lipca w Chojnie (woj. zachodniopomorskie). Póki co wiadomo, że chłopiec jechał chodnikiem za swoją mamą. Nie wiadomo, czy jego mama szła czy również jechała na rowerze. Wiadomo za to, że w pewnym momencie dziecko wyjechało na drogę. Taką informację przekazali policjanci z Gryfina.

Tuż po wypadku, w okolicach ulicy Słowiańskiej lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Niedługo potem 6-latek był już w szpitalu. Dziecko ma uraz nogi. Wiele wskazuje na to, że wszystko mogło skończyć się dużo gorzej. I że w tym wypadku można mówić o prawdziwym „szczęściu” w nieszczęściu.

2-latek nie miał szans

Niestety, 2-letni chłopiec, który znalazł się pod kołami ciężarówki, nie miał szans na przeżycie. Wciąż nie wiadomo, czy w związku z tragiczną śmiercią dziecka, ktoś usłyszy zarzuty. Rodzice, na oczach których, doszło do tragedii oraz kierowca ciężarówki – byli trzeźwi. Czy to wystarczy, by prokuratura zakwalifikowała tragedię jako nieszczęśliwy wypadek?

Niewykluczone też, że jako nieszczęśliwy wypadek potraktowane zostanie zdarzenie z Chojny.

Źródło: fakt.pl, wiadomości.radiozet.pl

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama