Reklama

Z relacji rodziców 1,5-rocznego chłopca wynika, że dziecko zostało przypadkowo poparzone zupką chińską. Stało się to w momencie, gdy matka zalała ją wrzątkiem i postawiła na stole, przy którym stało łóżeczko z dzieckiem. Po chwili mężczyzna miał szturchnąć kobietę, a miska z zupą wylała się na ich syna. Teraz ojciec dziecka został oskarżony o nieudzielenie pomocy i narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Czy matka chłopca także usłyszy zarzuty?

Reklama

Rodzice nie udzielili pomocy poparzonemu dziecku

Rany, które powstały w wyniku oparzenia, zakryły nawet 15 procent ciała malucha. Oparzone zostały twarz, szyja, klatka piersiowa, brzuch, ramiona i plecy chłopca. Gdy policjanci dotarli na miejsce awantury, natychmiast wezwali pogotowie. Chłopiec najpierw przebywał na oddziale w Koszalinie, a następnie w szpitalu w Szczecinie przeszedł operację. „Było podejrzenie sepsy, chłopiec miał wysoką gorączkę. Obecnie stan jego zdrowia nie zagraża życiu” − powiedział PAP prokurator rejonowy w Białogardzie Jarosław Zając.

Małżeństwo zamiast z lekarzem leczenie poparzonego chłopca konsultowali z babcią swoich dzieci. Świadczyć ma o tym zabezpieczona korespondencja telefoniczna. „Mężczyzna przyznał się do pierwszego zarzutu, przy czym tłumaczył, że nie poszedł z synkiem do lekarza, bo wierzył w zapewnienia teściowej, że wystarczy smarowanie maścią i nic złego dziecku się nie stanie. Natomiast do spowodowania lekkich obrażeń u starszego dziecka się nie przyznaje. W jego ocenie jest dobrym ojcem” − poinformował PAP prokurator Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski.

1,5-roczny chłopiec nie jest jedynym dzieckiem zatrzymanej pary. Starsze dziecko w trakcie interwencji policji przebywało u babci. Zatrzymany mężczyzna podejrzany jest też o spowodowanie lekkich obrażeń ciała u starszego dziecka, które miał kilkukrotnie uderzyć.

Ojciec dziecka zaczął krzyczeć

Ojciec chłopca usłyszał zarzuty nieudzielania pomocy dziecku i narażenia go na niebezpieczeństwo. Mężczyzna ma też usłyszeć zarzut znęcania się nad partnerką. „Kiedy postawny 40-latek był doprowadzany na przesłuchanie do prokuratury, dało się wyczuć z jego strony agresję. Mężczyzna był wyraźnie zirytowany obecnością dziennikarzy przed placówką. Wykrzykiwał w ich stronę: Ale cyrk! Ale sensacja! Nie macie co robić?” − relacjonują dziennikarze portalu „Fakt”. Prokuratura wobec mężczyzny skierowała do sądu rejonowego wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy.

„Matka dzieci została przesłuchana przez białogardzką policję, natomiast prokurator dopiero będzie prowadził z nią czynności procesowe. Po ich wykonaniu zostanie ustalona jej rola procesowa w tej sprawie” - tłumaczył prokurator Gąsiorowski w rozmowie z PAP. Prokuratura wystąpiła do sądu rodzinnego o wydanie zarządzeń tymczasowych dotyczących opieki zastępczej dla rodzeństwa.

6. czerwca prokurator Ryszard Gąsiorowski poinformował, że kobieta usłyszała zarzuty nienależnego sprawowania opieki nad 1,5-rocznym synkiem, narażenia go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a także nieudzielenia pomocy poparzonemu dziecku. Matka chłopca, jak przekazał dalej Gąsiorowski, nie przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów. Teraz obu rodzicom grozi do 5 lat pozbawienia wolności.

Źródło: PAP, Fakt

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama