Zaginieni rodzice pojechali w Tatry? Ludzie uważają ich za nieodpowiedzialnych, inni stają w ich obronie
Aneta i Adam Jagła to małżeństwo, którego poszukuje policja z całej Polski. Osoby o tych nazwiskach i odpowiadające rysopisom zaginionych w noc po opuszczeniu mieszkania meldowały się w schronisku w Tatrach. Policja nie posiada potwierdzonych motywów ich postępowania. Ale poruszeni sprawą internauci podejrzewają, że rodzice po prostu mieli dość i postanowili dać nastoletnim synom nauczkę.
Małżeństwo wyszło z domu w nocy z 21 na 22 maja. Początkowo nieoficjalnie do mediów przekazano informację, że zostawili list, w którym życzyli swoim synom powodzenia. Aktualnie wiadomo, że treść listu brzmiała: „Chłopcy, jesteście dzielni. Poradzicie sobie w życiu. Jesteśmy z was dumni”. Czy to znaczy, że rodzice postanowili opuścić dzieci na zawsze?
Policja przeczesała Mokotów, potem całą Warszawę
Gdy zaniepokojona rodzina zgłosiła zaginięcie Anety i Adama na policję, wszczęto poszukiwania. Funkcjonariusze zaczęli od przeczesywania okolic adresu zamieszkania małżeństwa (ul. Puławska). Następnie szukano ich w całej stolicy. Bezskutecznie.
Spędzili noc w schronisku i poszli w góry
Policja otrzymała informację, że zaginieni noc po opuszczeniu domu spędzili w schronisku Murowaniec. Po noclegu wyszli w nieznanym kierunku. Nagranie z monitoringu nie pozostawia wątpliwości, że to Aneta i Adam Jagła. I że specjalnie nie zależy im, by się ukrywać. Mimo to wciąż nie dają znaku życia. Nie wiadomo czy wiedzą, że są poszukiwani.
25 maja rozpoczęto akcję poszukiwawczą w Tatrach. Bierze w niej udział śmigłowiec TOPR.
Internauci, którzy są wściekli na postępowanie rodziców, uważają, że nieodpowiedzialne małżeństwo powinno natychmiast się ujawnić i ponieść koszty poszukiwań. Inni uważają, że być może ci ludzie mieli po prostu dość życia z nastolatkami pod jednym dachem...
To miała być lekcja pokory dla dzieci?
Policja podaje, że nie ma potwierdzonych informacji na temat powodu opuszczenia domu przez rodziców. Zdaniem internautów, którzy komentują zniknięcie rodziców… mogło chodzić o lekcję pokory dla synów.
„Myślę, że chyba chcieli dać swoim dzieciom odczuć, jak to jest bez rodziców. Tylko jak dla mnie to trochę za mocna ta lekcja pokory”.
„To samo myślę… Żeby dzieci odczuły, jak to jest bez rodziców. Bo pewnie w jakiejś rodzinnej awanturce padły za ostre słowa. Życie. A dzieciaki teraz też za bardzo hop… Znajdą się i wszystko będzie dobrze”.
„Młodzi są w tym wieku, że wszystko wiedzą najlepiej. Rodziców pewnie mieli w odwłoku. Starzy się wkurzyli i powiedzieli: skoro tacy mądrzy jesteście, to sobie radźcie. A te dzieci to nie takie małe, to podrośnięte konie. Powinni umieć ugotować parówki i zrobić herbatę, a tu panika. Ilu rodziców nastolatków miałoby ochotę zrobić to samo? Hm…”.
Pozostaje mieć nadzieję, że wszystko wyjaśni się jak najszybciej i cała sprawa będzie miała szczęśliwe zakończenie.
Źródło: rmf24
Piszemy też o:
- Majdan Sopocki: malutkie dziecko wpadło do szamba, mama nie wahała się ani chwili
- Brawa dla tego taty przerwał wielki huk. W miejscu tragedii przybywa kwiatów, dzieci przyniosły gumowe kaczki
- Dąbrowa Górnicza: urzędniczka MOPS zajrzała przez okno i wezwała policję. Zabrali zadbane, najedzone i kochane dzieci?