Reklama

Nie rozumiem oburzenia i jęków z powodu ilości materiału w szkole. Czy ci załamani rodzice woleliby, żeby ich dzieci tylko obijały się na lekcjach? Proszę bardzo, na efekty długo nie poczekacie.

Reklama

Co wyrośnie z nieuka?

Mam taką znajomą, która strasznie narzeka na szkołę swojej córki. Hania jest w wieku mojego Jaśka, więc wiem, co akurat przerabiają. Ta dziewczynka nic nie robi w domu po lekcjach, matka za nią pisze prace i czyta lektury. Dramat. A potem wychodzą takie kwiatki, jak ostatnio.

Byliśmy u nich na kolacji i szczerze mówiąc, przeżyłam szok, bo dawno nie widziałam tej dziewczynki. Hania nie do końca potrafi się wysłowić. Trochę z premedytacją spytałam ją o godzinę, to nie wiedziała, jak odczytać zegarek. W rozmowie potem wyszło, że nie wie, w jakim wieku żyjemy, w życiu żadnej książki nie przeczytała, ledwo pisze. Jeśli liczy, to tylko na palcach. Mówimy o 10-latce. To jest przerażające.

Tak więc tak, jeśli chcecie wychować nieuków i analfabetów, to róbcie za dzieci lekcje, biadolcie z powodu kolejnych sprawdzianów, wyręczajcie we wszystkim i zniechęcajcie do nauki. Wasze dzieci nauczą się przy tym jednego – jak oszukiwać, lawirować i olewać obowiązki. Pięknie, będziecie mogli sobie w przyszłości pogratulować.

Nie mówię, że mój syn zbiera same szóstki, bo zdarzają się też potknięcia albo nie zdąży z lekturą na czas, albo w czymś się pomyli. Ale nie ma mowy o robieniu za niego zadań. Jak pani zapowiada sprawdzian, to powtarzamy materiał, a nie załamujemy ręce. Kartkówki nie są problemem, jeśli dziecko uczy się z lekcji na lekcję. I wiem, że nie będzie płaczu i zgrzytania zębami, kiedy przyjdzie czas na egzamin ósmoklasisty, a potem nauka w szkole średniej. Czego Jan się nie nauczy...

Proszę o publikację mojego listu, może komuś się oczy otworzą.

Sylwia

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama